7-1-3 – taki bilans spotkań ma Barcelona, odkąd jej trenerem został Quique Setien. Przejęcie drużyny w środku sezonu zwykle nie jest łatwe i możemy zrozumieć, że nie od razu możliwe jest notowanie zwycięstwa za zwycięstwem. Po trenerze kochającym ofensywny futbol spodziewalibyśmy się jednak, że mimo nieidealnych wyników poprawią się przynajmniej nastroje i nadzieje na lepszą przyszłość.
Na ten moment sytuacja wygląda nieszczególnie kolorowo. Pomijając monotonną, w większości przypadków do niczego nieprowadzącą grę, dochodzą jeszcze narzekania zawodników na metody pracy ich nowego trenera. Nawet jeśli te doniesienia są bardziej plotką, niż rzeczywistością, na pewno nie poprawiają atmosfery wokół klubu, która w ostatnich tygodniach i tak jest fatalna.
Po przegranym „El Clasico” Internet obiegły nagrania, na których asystent Setiena, Eder Sarabia, w dość mocny sposób wyrażał swoje niezadowolenie i krytykował Griezmanna. Sytuacja, zważywszy na boiskowe wydarzenia, wydawała się zrozumiała. Klub uznał jednak, że to było zbyt wiele. Efekt? Setien musiał przepraszać…
– Miało to na mnie duży wpływ. Myślę przede wszystkim o klubie i o jego wizerunku, który musi być nieskażony, trzeba o niego dbać. Bardzo martwi mnie ten temat, to coś niezwykle istotnego. Można nas krytykować, bo przeprowadzamy złe zmiany, bo źle planujemy mecze… Z każdego powodu, ale nie za zachowanie.
– Prawdą jest jednak, że trzeba zrozumieć osobę i sytuację. Eder ma ogromny temperament, który do wielu rzeczy świetnie się nam przydaje. Musi jednak nauczyć się kontrolować. Pracuje nad tym, stara się to poprawić. Coraz rzadziej się to zdarza, ale to coś, co nam się nie podoba. (…) To młody, impulsywny chłopak z mnóstwem energii, co w wielu przypadkach jest bardzo pozytywne. Reprezentujemy jednak klub, więc zachowanie powinno być nienaganne. W pojedynczych sytuacjach może się coś stać i szalejesz, ale trzeba starać się to kontrolować.
– Ta sytuacja nie jest nam obojętna. Staramy się znaleźć rozwiązanie. Pracujemy nad tym. Przeprosiliśmy już odpowiednie osoby, przede wszystkim dlatego, że koniec końców to moja wina. To ja muszę kontrolować takie rzeczy. (…) Takie zachowanie nie powinno mieć miejsca. Są inne sposoby wypowiadania się. Nie chodzi o składanie wyjaśnień zawodnikom. Nie podobają nam się takie rzeczy. Popełniliśmy błąd i musimy starać się go nie powtórzyć.
– Bierzemy na siebie odpowiedzialność, naprawdę przepraszam. Chce sprawiać dobre wrażenie, pragnę, by moje zachowanie było nienaganne. Możecie mnie krytykować za złe planowanie, porażki. To akceptuję, ale moje zachowanie musi być nienaganne. Reprezentuję Barcelonę i moim obowiązkiem jest być uważnym.
Rozumiecie to? Setien przeprasza (co więcej – wręcz się kaja), jakby zrobił jakąś straszną, niedopuszczalną rzecz. Tymczasem chodziło jedynie o to, że jego asystent widząc, jak źle wygląda drużyna na boisku, pokazał normalne sportowe emocje i swoje zaangażowanie. Jeśli już ktokolwiek miałby za coś przepraszać, to głównie za drugą połowę meczu na Santiago Bernabeu. Ale za coś takiego? Paranoja. Zamiast drużynę z charakterem, Barcelona coraz bardziej przypomina FC Hollywood…