Jeszcze jedna szansa: Po debiucie zostało mi podbite oko

unnamed

W poprzednim rozdziale: „W pewnym momencie przyszła kolej na alkohol. Pamiętam jak w gimnazjum zerwaliśmy się z lekcji i pojechaliśmy na działki za miasto. Osiedlowy żul kupił nam po dwa piwa, które z dumą chcieliśmy wypić. Skończyło się na tym, że po pierwszym byliśmy trochę pijani i do tego sąsiad z działki obok zadzwonił do moich rodziców.” Cały rozdział tutaj.

ROZDZIAŁ 7

– O której wylatujecie? – dla przypomnienia zapytała Paula.

– 15:45 mamy samolot z Katowic, ale na jedenastą muszę być w klubie – odpowiedziałem domykając walizkę, która już bez ostatniej pary butów nie chciała się zamknąć.

Minęło kilka dni w nowym zespole. W Maladze, oprócz pogrania w cieplejszych niż zazwyczaj warunkach, miałem utwierdzić trenera w przekonaniu, że zasługuję na pierwszy skład. Nieco inną rolę miałem debiutując w dorosłej drużynie Gwardii.

Do szesnastych urodzin zostały jakiś miesiąc. Był początek lutego 2017, a ja po zimowej przerwie strzelałem jak natchniony w Centralnej Lidze Juniorów i tylko czekałem, kiedy w końcu zauważy mnie trener seniorów. I zauważył.

Pamiętam, że w szkole zaczęły się ferie. Na jednym z treningów naszej ekipy szkoleniowiec przekazał mi informację, że dziś trenuję z pierwszym zespołem. Myślę sobie, fajnie, nareszcie wyzwania, na jakie czekałem.

Oczywiście nowi koledzy nie byli zadowoleni, widząc, że taki smarkacz trenuje z nimi i do tego radzi sobie całkiem nieźle. Teraz miałem już ok. 1,7 m wzrostu, ale byłem strasznym chucherkiem. W pojedynkach siłowych odbijałem się od nich jak od ściany, ale drybling wychodził mi nawet dobrze. W niższych ligach grają w większości goście, którym zabrakło techniki na wyższy poziom, ale nadrabiają siłą i walecznością.

Jako najmłodszy – znów – w ekipie odbyłem z drużyną trzy treningi. W sobotę mieliśmy towarzyski mecz z naszym ligowym rywalem Bałtykiem Gdynia. Na wyjeździe.

Gramy, to znaczy oni grają, ja siedzę na ławce. Zimno, niesamowicie mroźno, jest jakieś dziesięć stopni na minusie, a ja siedzę przykryty kocem. Nie mija pół godziny, a trener pokazuje, że mam się rozgrzewać.

Czuję, że to moja szansa, że spełniają się jakieś moje najmniejsze marzenia. Wiem, że to może być początek drogi na szczyt, którą jako dzieciak sobie wymarzyłem. Rozgrzewam się, biegam, z trudem unoszę nogi, które spokojnie mogłyby w tamtym momencie ochładzać drinki, gdyby było upalnie. Zanim rozpocząłem prawidłową rozgrzewkę minęło kilka minut.

Pierwsza połowa dobiegła końca. Przy ławce rezerwowych koledzy uzupełniają płyny, trener tłumaczy co do poprawy, daje wskazówki.

– Bieńkowski, masz 10 minut na pokazanie się. Walczysz, starasz się coś strzelić – wyjaśniał jednemu z kolegów.

– Jasne, trenerze.

Grają, ja nadal biegam wzdłuż boiska. Mecz jest mocno średni, jest 1:1, a wspomniany napastnik nie radzi sobie z warunkami atmosferycznymi. W pewnym momencie trener gwiżdże na palcach i woła mnie do siebie.

– Ściągaj dres, wchodzisz. Nie mogę już na niego patrzeć. Słuchaj, to jest twoja chwila. Jest mróz jak na Syberii, ale biegaj, pokazuj się, jak będzie okazja – ładuj do bramki. Daj z siebie to, co masz najlepsze, a ja nie zapomnę o tobie. Gotowy? – instruował mnie przed wejściem na plac gry.

– Tak jest, trenerze.

Jestem na boisku, to mój debiut – nieoficjalny – w dorosłej piłce. Przy boisku śnieżne zaspy, z nieba też zaczyna prószyć, ale gramy. Do końca meczu zostało dwadzieścia minut, koledzy bardzo nieufni i niechętnie grają do mnie piłki. Nagle przechwyciłem na połowie rywala, zagrywam do skrzydłowego i wybiegam na pozycję. On oddaję mi piłkę na linii pola karnego, już składam się do strzału… Otwieram oczy i jestem poza boiskiem. Nie wiem co się stało.

Po meczu, którego zresztą nie dokończyłem, wyjaśniono mi, że obrońca rywali bezpardonowo przyłożył mi z buta w twarz. Ledwo widziałem na prawe oko, które chowało się pod napuchniętym łukiem brwiowym i kości policzkowej przybierając kolor ciemnego fioletu. Mówią mi, że mam odpoczywać, a do treningów wrócę za kilka dni.

Muszę przyznać, że nie tak wymarzyłem sobie debiut w dorosłej piłce. Przynajmniej wygraliśmy tamten sparing 2:1.

Zbieżność wszelkich osób i nazwisk jest przypadkowa

Następny rozdział już 11.10.2016

forbet728x90

Odbierz darmowe 20 zł w nowym polskim bukmacherze forBET. Graj za darmo!

Takie promocje dla Polaków nie zdarzają się często. Żeby odebrać bonus wystarczy założyć konto >>> Z TEGO LINKU <<<, uzupełnić wszystkie potrzebne dane, a bonus zostanie automatycznie dodany do konta.

Więcej informacji na temat nowego bukmachera. 

Komentarze

komentarzy