Dzisiaj, w dobie koronawirusa, przypomnieliśmy sobie jak wygląda świat bez swobodnego przepływu na granicach. Jednak jeszcze kilka tygodni temu sytuacja była zgoła odmienna, na czym korzystały m.in. kluby piłkarskie zaopatrując się zagranicą. Sprawdziliśmy, które kluby niższych lig przeprowadziły najbardziej egzotyczne transfery, a które poszły w „logiczne” wybory.
Na początek pod lupę wzięliśmy dwa centralne poziomy, czyli pierwszą i drugą ligę. Zawodnicy, którzy już grali w Polsce, kiedykolwiek, zostali pominięci. To oznacza, że powroty Erika Cikosa czy Joana Romana po prostu nas w tym zestawieniu nie interesowały.
Od Libanu przez Kongo po Curacao i Bermudy…
Liczba stranierich, która zasiliła zaplecze Ekstraklasy jest albo imponująca, albo zastanawiająca. Zastanawiająca, gdyż w wielu przypadkach trudno znaleźć logiczny powód – – w momencie transferu – na sprowadzenie piłkarza. Tak się wydaje w przypadku libańskiego pomocnika Feizza Shamsina, który trafił do Termaliki. Urodzony w Hamburgu 27-latek wychował się na północy Niemiec, ale później ruszył w świat. Odwiedził Liban, Rumunię, Oman czy Indie. Ostatnio miał grać w Nejmeh FC w Libanie, ale rozgrywki szybko zostały zawieszone przez federacje. Dodatkowo Shamsin jest reprezentantem swojego państwa.
Stomil również nie próżnował ściągając reprezentanta Curacao, Juricha Caroline. Tutaj warto wspomnieć, że karaibska wyspa to terytorium zamorskie Holandii, w której Caroline spędził całą dotychczasową karierę, m.in. w rezerwach PSV Eindhoven, a ostatnio w drugiej ekipie NAC Breda. Do niego dołączyła dwójka innych zawodnik wychowanych w Holandii Albańczyk Skender Loshi oraz Sam van Huffel. Ponadto na Warmie i Mazury trafił także Łotysz Nikita Kovalonoks.
Skoro było Curacao, to czas na innego przedstawiciela Karaibów – Dante Leverocka. Reprezentanta Bermudów ściągnął do siebie Radomiak mocno idąc w egzotyczną stronę.
Najlepsi na Śląsku?
Sportowo najciekawszym transferem wydaje się być Wilson Kamavuaka w GKS-ie Tychy. Urodzony w Niemczech Kongijczyk, co prawda ostatnio był bezrobotnym, ale jego wcześniejsze CV nie wygląda źle. Darmstadt, Pentolikos, Sturm Graz czy KV Mechelen może nie są klubami z pierwszych stron gazet, ale anonimowe również nie są.
Jego rodak, Miguel Quintais, wybrał klub blisko niego, choć w jego przypadku, jak i wielu innych tutaj wspomnianych, nie było to pierwsze podejście do Polski. Jesienią był bez klubu, więc w listopadowej przerwie na reprezentacje zagrał w sparingu Arki z Olimpią Grudziądz. Nad polskim morzem miejsca nie zagrzał, ale już dwa miesiące później wrócił i podpisał kontrakt w Sosnowcu.
Zagłębie również pozyskało zawodnika, który na warunki pierwszoligowe wydaje się być sensownym posunięciem. Markas Beneta, co prawda przez większą część kariery spędził w domu, na Litwie, a ostatni rok w estońskim Trans Narva, ale mowa także o reprezentancie kraju, więc tutaj spokojnie możemy postawić plusa dla klubu z Zagłębia Dąbrowskiego.
Były reprezentant młodzieżówek ukraińskich, Witalij Fedotow trafił do Odry Opole. Wychowanek Szachtara Donieck ma na swoim koncie trochę meczów w rodzimej ekstraklasie, podobnie jak występów zagranicą – W Rosji dla Arsenału Tuły, SKA Chabarowsk czy Awangardu Kursk, a w międzyczasie trafił na krótko na Łotwę do stołecznego Riga FC. Od pół roku był bezrobotny.
Następca Haydary’ego?
Jesienią gwiazdą zaplecza był Afgańczyk, więc po jego odejściu trzeba było zapełnić jakoś lukę. W ten sposób do Suwałk trafił syn Afgańczyka i Białorusinki urodzony w… USA – Adam Najem. Wielkiej piłki jeszcze nie zaznał, choć kontakt z nią miał, jak choćby, gdy miał okazje trenował z pierwszym zespołem New York Red Bull i Thierrym Henrym. Także debiut w MLS miał ciekawy, gdy przeciwko niemu grali David Villa i Andrea Pirlo.
Do niego dołączył inny zawodnik, którego CV może być frapujące. Jest nim Mohamed Loua, czyli jeszcze do niedawna zawodnik… juniorów Anderlechtu. Belg, urodzony w Gwinei był jakiś czas temu kolegą klubowym Jakuba Kiwiora, z którym wspólnie grali w młodzieżowej Lidze Mistrzów, a po występach w rezerwach najpopularniejszego belgijskiego klubu trafia właśnie w najzimniejsze miejsce w Polsce.
?✍? 19- letni defensywny pomocnik Mohamed Loua nowym zawodnikiem Wigier. Wychowanek RSC Anderlecht podpisał z Klubem półroczną umowę, z opcją przedłużenia jej o dwa lata.
?? Loua ma na swoim koncie 11 występów w młodzieżowych reprezentacjach Belgii.
Witamy w Suwałkach❗️ pic.twitter.com/76VoSgGC9w
— Wigry Suwałki (@wigry_suwalki) February 10, 2020
Ostatnim suwalskim nabytkiem z zagranicy jest Szwed Johan Oremo. Szczyt możliwości dawno za 33-latkiem, bo w 2008 roku miał okazje dwukrotnie zagrać w reprezentacji Trzech Koron podczas zimowych zgrupowań, w których uczestniczyli głównie szwedzcy ligowcy, jak choćby Pontus Wernbloom czy Mikael Lustig.
II liga
Zaszalała Elana Toruń, której transfery zostały mocno skrytykowane. Matus Marcin z drugoligowego Żeleziarne Podbrezova może jeszcze by się jakoś uchował. Razem z nim przyszli także Patrik Lukac i Lukas Hrnciar. Obaj zasilili torunian… z trzeciej ligi słowackiej. Pierwszy z Tatrana Presov, a drugi z MSK Novohrad Lucenec.
Do Bytova zawitał Holender Haris Memić. Być może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jesienią ten zawodnik nie zagrał ani jednego meczu, bo nie był oficjalnie nigdzie zarejestrowany. Minione rozgrywki kończył zaś w trzecioligowym FC Lienden. Co ciekawe to drugie jego podejście do polskich klubów. Latem 2016 był testowany… także przez Bytovię, z którą nawet pojechał na obóz, by po kilku dniach zagrać w sparingu Podbeskidzia Bielsko-Biała. Wówczas reprezentował barwy słowackiej Dukli Bańska Bystrzyca i dopiero trzy i pół roku później mógł podpisać kontrakt nad Wisłą.
Transfer, do którego nie doszło
Bardzo ciekawym nabytkiem mógł… być David Andronic w Resovii. Pod koniec stycznia podpisał kontrakt z rzeszowskim klubem, ale przez względy formalne miesiąc później umowa została rozwiązana za porozumieniem stron. W CV Mołdawianina widniały juniorskie ekipy Dinamo Moskwa czy nieistniejącej Dacii Kiszyniów. Jesienią nie zagrał ani jednego meczu w rodzimej ekstraklasie aż trafił nad Wisłok. Wydawało się, że do trzech razy sztuka, bo zimą 2018 roku testowany był przez Podbeskidzie, a zeszłego lata próbował swoich sił w Zagłębiu Sosnowiec.
Andronic ma także inne koligacje z Polską. Jego adopcyjnym ojcem – wg 90 minut.pl – jest Valeriu. Były reprezentant Mołdawii, który w lutym 2011 roku grał przeciwko kadrze Polski. W tym przypadku uczciwie trzeba przyznać, że była to kadra złożona z naszych ligowców.
Po sąsiedzku trafił Australijczyk Dylan Collard. Posiada także portugalskie obywatelstwo i właśnie tam odebrał piłkarskie wykształcenie, m.in. przez chwilę w akademii Benfiki. Wg portalu Podkarpacielive.pl skauci lizbońskiego klubu wypatrzyli go na Antypodach już w wieku dziesięciu lat i dlatego właśnie w Portugalii uczył się piłkarskiego rzemiosła. Ostatnie pół roku spędził w trzecioligowym Lusitano. Póki co wyróżnia się wzrostem, bo mierzy niemal dwa metry – 198 centymetrów – i gra jako defensywny pomocnik.
***
Poprzednie odcinki cyklu:
“Wracaj do siebie, nie jesteś Polakiem, jesteś Arabem”
„Chcę dać szansę młodym zawodnikom, której ja nie miałem” [WYWIAD]
Białoruś, Włochy, Chorwacja, Turcja. Kierunki obozowe dla niższych lig