Jesienią zdobywasz cztery punkty, a na wiosnę ściągasz tyle samo obcokrajowców? Takie pomysły w niższych ligach funkcjonują, podobnie jak to, że do Warszawy trafiło dwóch zawodników z przeszłością w Realu Madryt. To wszystko oraz wiele więcej w kolejnym zestawieniu zagranicznych transferów klubów niższych lig. Zapraszamy!
Przed tygodniem prezentowaliśmy zestawienie dotyczące pierwszej i drugiej ligi, więc czas zejść z poziomu centralnego na makroregionalny. Innymi słowy przenosimy się do trzeciej ligi. Wydawać się może, że im niżej, tym mniejsze szansę na spektakularne transfery, ale nic bardziej mylnego. W niektórych klubach postawiono na innowacyjność, dzięki czemu kibice mieli mieć okazje – obecnie nie mają – oglądać przybyszy z całego świata!
„Królowie” polowania
Na duże zakupy poza granice naszego kraju udał się trzecioligowiec LZS Starowice. Zamykający tabelę trzeciej grupy ludowy klub uznał, że najlepszym pomysłem na wzmocnienie ekipy przed wiosną będzie zaciąg stranierich. Trener Jakub Reil miał korzystać kolejno ze: Słoweńca Jaka Kuhara, a także z trzech Portugalczyków! Najciekawsze CV posiada Antoninho Silva. 25-letni wychowanek Sportingu ma na swoim koncie trzy występy w kadrze U17, ale jak widać jego kariera nie potoczyła się najlepiej, skoro od początku marca miał bronić się przed spadkiem do IV ligi.
Oprócz nich do Starowic trafili także Oscar Mendes, który grał w juniorskich drużynach… West Hamu, a ostatnio był w Kosowie oraz Helder Rodrigues, choć dla ostatniego z nich będzie to już ósmy(!) polski klub!
Egzotyka w Nowej Hucie
Niewiele brakowało, a Hutnik Kraków byłby bohaterem numer jeden naszego tekstu. Spektrum zawodników, jakimi interesował się trener Leszek Janiczak było naprawdę ciekawe. Ostatecznie kontrakt podpisał jedynie 21-letni Egipcjanin Abdallah Ahmed Hafez Hussein, ale chętnych na umowę było znacznie więcej.
Krakowski klub testował zimą byłego młodzieżowego reprezentanta… Beninu. Aaron Ibilola grał wcześniej w Brazylii. Afrykańczyk zaliczył nawet trzy mecze na poziomie drugiej ligi w Kraju Kawy. Poza nim swoje szansę otrzymali dwaj Kolumbijczycy. Napastnik, o którym w mediach pisano jedynie „Martinez”, a także bramkarz Yilmar Mosquera, w którego CV widnieje triumfator Copa Sudamericana z 2015 roku, czyli Independiente Santa Fe. Jedynym czym się mógł pochwalić, że był w stołecznej ekipie i mógł trenować z Yerrym Miną…
Kiedyś Real Madryt, dzisiaj Warszawa
Bardzo ciekawego transferu dokonały… rezerwy Legii Warszawa. Drużyna Piotra Kobiereckiego wzmocniła się hiszpańskim zawodnikiem, który już… strzelał przeciwko warszawianom. W jaki sposób? Segura jeszcze w 2016 grał w młodzieżowych drużynach Realu Madryt, z którym przyjechał do Ząbek na mecz młodzieżowej Ligi Mistrzów, mając obok siebie w składzie m.in. Achrafa Hakimiego. Królewscy wygrali wówczas 2:1, chociaż całe „show” skradł Luca Zidane swoim samobójem.
Tymczasem do Ursusa Warszawa dołączył inny zawodnik z przeszłością w młodzieżówkach Realu. Nicu Craiu to były młodzieżowy reprezentant Rumunii. Urodzony w Gałaczu zawodnik, całe piłkarskie wykształcenie odebrał w Hiszpanii, do której trafił, wraz z rodziną, w wieku dwóch lat. Rozpoczynał swoją przygodę od Rayo Vallecano, a po Realu trafił do innej czołowej akademii w kraju – Villarreal. Tam jednak zaraz po przyjściu szybko doznał ciężkiej kontuzji – zerwane więzadła w kolanie i jego przygoda nie potoczyła się tak, jakby sobie tego życzył zwłaszcza, że wszystko powtórzyło się drugi raz. 18 miesięcy, które spędził u lekarzy i na rehabilitacji zrobiło swoje. Latem minionego roku wrócił do kraju, ale w barwach Voluntari nie rozegrał ani jednego meczu. W ten sposób mógł trafić do popularnych „Traktorków”.
Japonia
Do Olimpii Zambrów trafił Shun Shibata. Japończyk latem skończył 23 lata, a Polska jest już jego trzecim europejskim krajem, w którym zagra. Zaczynał od niemieckiego SV 1919 Gonsenheim, a miniony rok spędził Auda Ryga.
To nie jedyny zawodnik z Kraju Kwitnącej Wiśni, który trafił na czwarty poziom rozgrywkowy. Do RKS-u Radomsko przyszedł Ryo Yoshioka. Co ciekawe to wychowanek tego samego klubu, co Koki Hinokio, czyli obecny zawodnik Stomilu Olsztyn.
Litwo ojczyzno moja
Już w pierwszym wiosennym meczu spotkało się dwóch litewskich zawodników, którzy zasilili lubelskie kluby. Povilas Malinauskas trafił do Stali Kraśnik, a Edvinas Baniulis do Orląt Radzyń Podlaski. Pierwszy z nich w rozmowie z portalem Bałtyckifutbol.pl wyjaśnil, gdzie widzi różnicę pomiędzy trzecią ligą polską a drugim poziomem rozgrywkowym na Litwie. – Treningi są podobne. Myślę, ze wiele zależy od tego od tego jak działa trener czy od ćwiczeń. Są intensywne, szczególnie w przerwie, obciążenie jest duże. W Polsce tempo jest wysokie, dużo biegania, na Litwie większy nacisk kładzie się na kontrolę piłki. Oczywiście to tylko pierwsze wrażenie, może coś się zmieni – porównywał Litwin.
Obaj mają przeszłość w młodzieżowych reprezentacjach Litwy, tyle że większe po stronie Baniulisa. Ten nie dość, że w 2013 roku miał okazje grać m.in przeciwko Nicolo Barelli w starciu drużyn U17, to dwa lata przed transferem już miał okazje przyjechać na Lubelszczyznę z kadrą U21, która przegrała na Arenie Lublin 0:1.
***
Poprzednie odcinki cyklu:
Zagraniczne posiłki w niższych ligach
“Wracaj do siebie, nie jesteś Polakiem, jesteś Arabem”
„Chcę dać szansę młodym zawodnikom, której ja nie miałem” [WYWIAD]
Białoruś, Włochy, Chorwacja, Turcja. Kierunki obozowe dla niższych lig