Newcastle zakochane w Benitezie

rafa1

Wszyscy znamy takie miejsca na ziemi, gdzie Rafa Benitez jest człowiekiem co najmniej nielubianym. Nie najlepiej wspominają go w Madrycie, fatalnie w Mediolanie. Opinia na jego temat może przeszkadzać mu w codziennej pracy. Takim przykładem niech będzie Chelsea. Kiedy zatrudniano go na stanowisku tymczasowego menedżera, kibice The Blues głośno dawali mu do zrozumienia, że nie jest na Stamford Bridge mile widziany. Mimo to udało mu się zatriumfować z londyńczykami w rozgrywkach Ligi Europy.

Znajdziemy też kilka miejsc, gdzie jest po prostu uwielbiany. Pierwsza z brzegu Valencia, z którą przecież aż dwukrotnie zdobywał mistrzostwo Hiszpanii. Kolejny – Liverpool, z którym Benitez wygrał Ligę Mistrzów, w finale, który pamiętany jest do dziś i taki też będzie jeszcze przez długie lata. W Liverpoolu kochają go kibice; piłkarze kochali mniej, ale przynajmniej szanowali. Dziś do miejsc, w którym Benitez niedługo może stać się obiektem kultu, dopisujemy Newcastle.

Kiedy 11 marca 2016 roku Newcastle ogłosiło, iż nowym menedżerem Srok będzie Rafa Benitez, wielu pukało się w głowę. Sceptyków nie brakowało, a już na pewno było ich więcej, niż zwolenników takiego ruchu. Sytuacja w Newcastle była wówczas tragiczna. Nie układała się gra, kibice byli wściekli, a ludzie rządzący klubem nie robili wiele, by poprawić sytuację. Benitezowi nie udało się uratować Newcastle przed spadkiem, co dla ludzi nie pałających sympatią do hiszpańskiego szkoleniowca było dobrym powodem, by móc dalej wytykać go palcami. Najważniejsze jednak było to, co wydarzyło się później. Benitez zdecydował się poprowadzić klub nawet w Championship. Patrząc z dzisiejszej perspektywy, był to strzał w dziesiątkę. Newcastle potrzebowało Beniteza, a Benitez potrzebował Newcastle.

Hiszpan wracał do Anglii jako ten, w którego umiejętności znowu zwątpiono. Kiedy dobrą pracę w Napoli zamieniał na Real Madryt, wydawało się, że sięga trenerskiego szczytu. Niedługo później z Madrytu go zwolniono i znów stał się człowiekiem zagadką. Benitez zdawał sobie sprawę, że opinia na jego temat znów uległa zmianie i potrzebuje pracy, w której udowodni swoją wartość. Oferta z Newcastle spadła mu z nieba. Widmo spadku (który ostatecznie stał się faktem) tak utytułowanego klubu, w którym dzieje się po prostu źle, to warunki pracy bardzo trudne, ale o ewentualnym sukcesie usłyszy cały świat.

7 kwietnia, czyli niecały miesiąc po podpisaniu kontraktu z Newcastle, Benitez wezwał do swojego gabinetu Gabriela Obertana i Sylvaina Marveauxa. Obaj panowie usłyszeli, że ich kontrakty zostaną wypłacone, czyli krótko mówiąc, mogą się pakować, gdyż w Newcastle miejsca dla nich już nie ma. To był pokaz siły Beniteza, dla którego półśrodki nie istnieją. Latem, kiedy miał pewność, że może podejmować wszelkie decyzje i nikt nie będzie się do nich mieszał, podjął kolejne radykalne kroki. Pozbył się Fabricio Colocciniego, Papissa Cisse i Manu Riviere. I gdy wszyscy łapali się za głowę, obserwując co też ten Benitez najlepszego wyprawia, on miał swój plan. Rewolucja wymaga ofiar. Zrobił zakupy za ponad 60 milionów euro, co jak na klub z zaplecza Premier League jest kwotą kosmiczną.

benitez

Do bólu pragmatyczny szkoleniowiec zaczął uczyć swoich chłopców gry w piłkę. Nie koncentrował się na jednym ustawieniu, które należy ćwiczyć aż do skutku. Wymagał od swoich zawodników ciągłego myślenia i umiejętności właściwego reagowania na wydarzenia mające miejsce podczas meczu. Nauczył ich bronić, rozgrywać i atakować. Obecnie w Championship mają najwięcej strzelonych goli, oraz trzecią najlepszą defensywę w lidze. Newcastle po prostu nauczyło się grać w piłkę.

O tym, że dzieje się dobrze, niech świadczą nastroje kibiców. Jeszcze pół roku temu na St James’ Park mogliśmy oglądać ludzi, w których oczach jest wściekłość wymieszana z bezradnością. Pięć dni temu ci sami kibice tańczyli, śpiewali, po prostu świętowali wygraną swojego zespołu w Pucharze Ligii. Wygraną nie byle jaką, bo aż 6-0, w rezerwowym składzie, nad Preston, które jest rywalem Srok także w rozgrywkach ligowych. To był prawdziwy pokaz siły. Swoje umiejętności pokazali także w spotkaniu z Ipswich, kiedy to przy akcji bramkowej wszyscy zawodnicy Newcastle dotknęli piłki, zanim ta wpadła do siatki rywala. Tiki-taka jak się patrzy.

Benitez rozkochał w sobie kibiców, którzy zaczęli porównywać go do Bobby’ego Robsona. Jest to rzecz jasna gruba spora przesada, jednak dowodzi, że Hiszpan już odniósł duży sukces. Poprawił nastroje kibiców i zawodników, a dobra atmosfera to klucz do sukcesu.

Jestem dumny z tych porównań, jednak wciąż mamy dużo do zrobienia. Porównania do Bobby’ego Robsona są bardzo miłe, jednak wciąż daleko mi do jego osiągnięć – Rafa Benitez.

Wszystko to jednak jest sumą wielu czynników, w tym rzecz jasna wyników. Gdyby ich brakowało, wokół klubu nie panowałaby szampańska wręcz atmosfera. Newcastle nie przegrało od dziewięciu spotkań, remisując przy tym zaledwie jedno. Imponują formą, przewodzą w lidze, a także grają dalej w rozgrywkach Pucharu Ligii.

I mimo, że do końca rozgrywek jeszcze mnóstwo czasu, w klubie już czuć dobrą zmianę. Szczęśliwy bądź co bądź Benitez tonuje jednak nastroje, wskazując kwiecień przyszłego roku jako kluczowy miesiąc. Hiszpan widzi dobrą formę swojego zespołu, jednak zdaje sobie sprawę z tego, że stać ich na jeszcze lepszą grę. To właśnie patrzenie w przyszłość przy jednoczesnej pracy nad tu i teraz pozwala mu osiągać dobre wyniki i zachęcać swoich podopiecznych do jeszcze cięższej pracy. A że potrafi przy tym wszystkim rozkochać w sobie kibiców? Nic, tylko przyklasnąć.

forbet728x90

Odbierz darmowe 20 zł w nowym polskim bukmacherze forBET. Graj za darmo!

Takie promocje dla Polaków nie zdarzają się często. Żeby odebrać bonus wystarczy założyć konto >>> Z TEGO LINKU <<<, uzupełnić wszystkie potrzebne dane, a bonus zostanie automatycznie dodany do konta.

Więcej informacji na temat nowego bukmachera. 

Komentarze

komentarzy