Kiedy Swansea zwalniało Boba Bradleya, zastanawialiśmy się, czy ktoś będzie w stanie wyciągnąć „Łabędzie” z dna Premier League. Kilka dni później przyszedł on, Paul Clement, i w miesiąc mocno wstrząsnął ligą, równocześnie dając swoim podopiecznym jeszcze jedną szansę na utrzymanie. Teraz zasłużenie odbiera nagrodę dla menedżera miesiąca, ale nie ma czasu na napawanie się wyróżnieniem.
Przychodził zaraz po nowym roku, kiedy reprezentant Walii w Premier League odgrywał rolę czerwonej latarni. Swansea przegrywało nawet z innymi ligowymi średniakami (0:3 z „Boro”), a Bob Bradley nie miał pomysłu, jak tę sytuację zmienić. Klub zwolnił więc drugiego szkoleniowce w trwającym sezonie i podebrał Carlo Ancelottiemu jego najzdolniejszego ucznia. Paul Clement jak dotąd tylko raz samodzielnie prowadził drużynę na profesjonalnym poziomie – Derby County w sezonie 2015/2016 przez pierwszą połowę rozgrywek i momentami radził sobie naprawdę dobrze. Przez pozostałych siedem ostatnich lat asystował Ancelottiemu: w Chelsea, w PSG, w Realu i w Bayernie. Jego postawa w Swansea stała więc pod znakiem zapytania.
Przyszedł jednak pewny siebie i już w pierwszym meczu, z Arsenalem, postawił na zmiany. Może i poległ, ale potem było już tylko lepiej. Wygrana z Liverpoolem i Southampton przyczyniła się do wywindowania zespołu na teoretycznie bezpieczną, 17. pozycję. Wyniki swoją drogą, ale Clement odmienił grę Swansea. Zespół nie jest już nastawiony tak defensywnie, a odżyła także formacja odpowiedzialna za kreowanie i wykorzystywanie sytuacji bramkowych. Clement dwóch defensywnych pomocników zamienił na jednego, dając sobie możliwość zagęszczenie środka pola bliżej bramki rywala. Jednocześnie nakazuje swoim podopiecznym wysoki pressing, który liniowo przesuwa się nawet w okolice własnego pola karnego. Postęp w grze „Łabędzi” polega przede wszystkim na bieganiu więcej niż przeciwnik i rozważniejszych decyzjach w operowaniu piłką. Lepiej gra cała drużyna, a więc lepiej gra i jej lider. Gylfi Sigurdsson w trzech ostatnich meczach w lidze zanotował trzy gole i asystę, ale nie tylko dlatego był oceniany wyżej niż wcześniej. Nie dało się nie dostrzec poprawy gry w wykonaniu Swansea.
Hughes, Clement, Pochettino i Koeman nominowani do MOTM.
Według mnie Clement. Kompletnie odmienione Swansea.
— Grzegorz Chrzanowski (@Habred_63) February 4, 2017
Walijczycy wciąż mają jednak swoje bolączki, a jedną z nich jest gra obronna. Pressing w ich wykonaniu najlepiej działa w początkowych fazach jego stosowania, bo jednak zespół bardziej stawia na strzelanie goli. Efektem tego sześć zdobytych i jedenaście straconych bramek w pięciu meczach pod wodzą Clementa.
To jest ten główny mankament, nad którym musi popracować nowy trener. Nie może dopuszczać takich zachowań w obronie, jak to z ostatniego meczu z City przy drugim golu Jesusa. Brazylijczyk był kompletnie niekryty, a obok stał (!) Kyle Naughton – Fabiański niewiele mógł zrobić.
Jutro mecz z dołującym Leicester, później Chelsea i spotkania z ligowymi średniakami aż do meczu z Tottenhamem 4 kwietnia. Szkoleniowiec ma więc dobry terminarz, aby wyciągnąć zespół jeszcze wyżej przed decydującą fazą sezonu. Wierzymy, że da radę, w końcu za coś nagrodę dla trenera miesiąca otrzymał, a uczył się też nie od byle kogo.