Angielska piłka upada? Phil Neville kolejnym, który brutalnie rozlicza Premier League

Phil Neville
(Zdjęcie: Manunited.uk)

Kiedy jeszcze kilka miesięcy temu zapytalibyście kogokolwiek o najlepszą ligę na świecie, znaczna większość bez wahania stwierdziłaby: Premier League! Jednak od pewnego czasu optyka się zmienia i coraz więcej znanych w piłkarskich kręgach postaci atakuje angielską piłkę i co istotne – często mają rację. Tym razem głos zabrał Phil Neville. 

W październiku ubiegłego roku Alan Shearer powiedział, że w Premier League jest tylko jeden piłkarz klasy światowej: Sergio Aguero. Akurat tamtą wypowiedź uznaliśmy za totalną bzdurę, bo przecież po angielskich boiskach biegają jeszcze tacy jak David de Gea czy Eden Hazard. Pierwsze cienie na ligę angielską zaczęły padać już kilka lat temu, kiedy tamtejsze kluby zaczęły mieć problemy z dochodzeniem do końcowych faz europejskich pucharów. Wciąż była jednak spora grupa osób, które zawzięcie broniły panowania Premier League w rankingach.

Tacy najczęściej powoływali się na poziom, jaki prezentują chociażby ligowe średniaki, odnosząc to m.in. do La Liga. Wspominano też o braku zimowej przerwy i emocjach do samego końca oraz bardziej widowiskowych meczach. Większych z tych argumentów kilka tygodni temu zbił Gareth Bale, który napięty terminarz czy wyrównany poziom prezentowany przez kluby ze środka tabeli uznał za powód niepowodzenia angielskich klubów w Lidze Mistrzów. Fanów tamtejszej piłki dobił Andrea Ranocchia, który zaliczył bardzo dobre wejście do Premier League. Włoski obrońca stwierdził, że w Anglii zbyt mało czasu poświęca się taktyce, za bardzo skupiając się na szybkości czy fizyczności zawodników.

Na minusy napiętego kalendarza wielokrotnie w trwającym sezonie zwracał uwagę Jose Mourinho, m.in. w nim szukając wytłumaczenia dla słabych wyników Manchesteru United. Na Premier League spada coraz więcej gromów, a teraz kolejny cios posłał Phil Neville, czyli gość, który rozegrał w tej lidze ponad 500 spotkań.

– Byłem ostatnio w Madrycie i oglądałem spotkanie półfinałowe między Realem a Atlético. „Królewscy” zagrali na poziomie, do którego nikt z Premier League nie mógłby się zbliżyć. Nie ma się co dziwić, że nie mamy żadnego przedstawiciela w najlepszej czwórce. Spoglądałem na skład Realu i myślałem sobie, ilu graczy z Premier League mogłoby wejść tam do jedenastki i odgrywać w niej kluczową rolę. Myślę, że jest jeden taki piłkarz – David de Gea, bo Keylor Navas nie jest golkiperem z najwyższej światowej półki. Ale oprócz niego nie widzę nikogo innego.

Nie sposób nie zgodzić się ze zdaniem o poziomie prezentowanym w tamtym meczu przez „Królewskich”. Były gracz Manchesteru United czy Evertonu stwierdził, że żaden – nawet Chelsea Antonio Conte – klub z Anglii nie prezentuje obecnie takiej formy.

Faktem jest, że żaden zespół z Premier League nie wszedł nawet do półfinału, a jedynym przedstawicielem Anglii w ćwierćfinale było Leicester City, czyli mistrz do pewnego momentu drżący o utrzymanie w lidze. W 1/8 finału skompromitował się Arsenal, a tempa nie wytrzymał Manchester City, pokonany przez AS Monaco. „The Citizens” w poprzednich rozgrywkach dotrwali do półfinału, w którym ulegli Realowi, a przecież w tym roku było znacznie gorzej. Dla porównania: w sezonie 2007/2008 na etapie 1/2 finału zameldowały się aż trzy angielskie kluby, a o puchar walczyły „Czerwone Diabły” i „The Blues”. Te czasy to jednak zamierzchła historia, bo z każdym rokiem sytuacja angielskiej piłki wygląda coraz gorzej. Również reprezentacyjnej, wystarczy tylko spojrzeć na występy „Lwów Albionu” na Euro 2016.

Phil Neville stwierdził też, że tylko David de Gea byłby w stanie grać w takim klubie jak Real. To równie odważne stwierdzenie, jak przytaczane na początku w wykonaniu Alana Shearera, ale oczywiście Anglik ma prawo tak uważać, co tylko jakie mniemanie ma o zawodnikach grających w jego rodzimej lidze.

– Dysponujemy największymi pieniędzmi i najlepszymi stadionami, ale musimy podnosić poziom. Oglądałem ostatnio sporą liczbę spotkań i byłem nimi naprawdę znudzony – dodał jeszcze Neville.

 

Co jest powodem tej fali krytyki? Coraz więcej osób przyznaje, że problemem angielskiej piłki jest zamykanie się na własne podwórko. Wszyscy wiedzą, jakimi pieniędzmi dysponują tamtejsze kluby, wszyscy wiedzą też dlaczego taki West Ham odpuszcza grę w Lidze Europy. Liga toczy się własnym rytmem, ale niektóre fakty są dla niej brutalne. Czy to słaba gra w Lidze Mistrzów, czy chęć wyjazdu największych gwiazd do innych lig – odeszli tacy jak Luka Modrić, Gareth Bale czy Luis Suarez, a następni już ustawiają się w kolejce. Choć nie wszystkie krytyczne opinie znajdują odzwierciedlenie w rzeczywistości, to akurat Phil Neville trochę racji ma. Jeśli Anglicy chcą konkurować z największymi klubami z innych części Europy, muszą się jak najszybciej obudzić.

Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka + do 400 zł bonusu!