Zatrudnienie Quique Setiena miało wprowadzić do Barcelony nie tylko piękny styl gry, ale także i lepsze wyniki. Tymczasem obecnie Hiszpan nie broni się żadną z tych kwestii, a wokół drużyny zaczynają pojawiać się pierwsze negatywne informacje o pracy trenera. Czy to początek końca 61-latka na Camp Nou?
Na to pytanie oczywiście stanowczo za wcześnie. Mimo to wczoraj wieczorem pojawiły się doniesienia z katalońskiego radia, że atmosfera wygląda na mocno napiętą, a porażka na Santiago Bernabeu spowodowała totalny chaos. Powoli zaczyna mówić się o kolejnym kryzysie, a nawet jeśli tylko część z tych wiadomości zawiera ziarnko prawdy, to sytuacja nie jest najlepsza.
Zgodnie z tymi spekulacjami, zawodnicy mistrza Hiszpanii uważają, że Setiena oraz jego sztab zwyczajnie przerosła funkcja prowadzenia klubu na takim poziomie. Zachowanie asystenta pierwszego trenera niejako to potwierdziło. Najbardziej narzeka Ter Stegen, który podważa metody treningowe kompanów Setiena. Inni gracze już od czasu porażki z Valencią na Mestalla nie są zadowoleni z sesji treningowych.
Były menedżer Realu Betis póki co nie wykonuje lepszej pracy aniżeli Ernesto Valverde. Mimo że Setien dołączył do klubu dwa miesiące temu, już teraz pojawiają się doniesienia, że bez zdobycia jakiegokolwiek trofeum Josep Maria Bartomeu nie zawaha podpisać się jego zwolnienia. Póki co sytuacja w tabeli nie jest najgorsza, ponieważ zespół z Camp Nou traci do lidera zaledwie jeden punkt.
Następca Setiena
Gorzej to wygląda oczywiście w Lidze Mistrzów. O ile Napoli być może uda się wyeliminować, tak w ćwierćfinale na Barce będzie czekać już lepszy przeciwnik. Naturalnym następcą obecnego szkoleniowca byłby Ronald Koeman. Holender w swoim kontrakcie posiada klauzulę, dzięki której mógłby odejść do Barcelony tuż po EURO 2020. Biorąc pod uwagę jednak przypadek koronawirusa w Europie, istnieje ryzyko anulowania tego turnieju.
Jeśli Setiena spotka taki sam los, co poprzednika, to najwyższy czas, aby szefowie klubu zastanowili się także nad swoimi działaniami oraz grą piłkarzy. Antoine Griezmann, Ousmane Dembele i wszystkie ich wielkie transfery kompletnie póki co nie wypaliły, a Leo Messi nie będzie wiecznie ratował wyników całej drużyny.Warto czasami uderzyć się w pierś i spojrzeć na to wszystko z pewnego dystansu. W Barcelonie takiej reakcji póki co brakuje, a cała negatywna wokół klubu odbija się także na grze zawodników.