Shakespeare będzie dłużej pisał historię Leicester

Shakespeare przypadł do gustu piłkarzom i kibicom Leicester (Źródło: Skysports.com)

Był jak kot w worku, ale wszystkim sprawił miłą niespodziankę. W trudnym momencie sezonu objął Leicester i sprawił, że klub nie musiał martwić się walką o utrzymanie. Shakespeare w ubiegłym sezonie napisał własną historię, a włodarze Leicester pozwolą mu ją kontynuować.

Byli już mistrzowie Anglii długo zawodzili. Byli dalecy od zeszłosezonowej formy i widmo wymagającej walki o utrzymanie stawało się coraz bardziej prawdopodobne. Wówczas właściciel Leicester podjął trudną, lecz  – z perspektywy czasu – słuszną decyzję. Z klubem pożegnał się wielbiony Claudio Ranieri, zaś zastąpił go Craig Shakespeare.

Tego typu wymiany trenerskie nie zawsze, by nie powiedzieć, że rzadko, przynoszą pożądane efekty. Najlepszy tego przykład mieliśmy w Middlesbrough, w którym Steve Agnew najzwyczajniej w świecie pokazał, że Premier League to dla niego za wysokie progi. Shakespeare jest jednak inny. Szybko dotarł do swoich piłkarzy i dzięki oczyszczonej atmosferze w szatni zespół znów zaczął wyglądać solidnie.

Zaczęło się od debiutanckiej wygranej z Liverpoolem. Potem bywało różnie, choć Leicester udowadniało, że potrafi zaskakiwać. Przekonała się o tym chociażby Sevilla, która będąc faworytem dwumeczu, nie sprostała sile wyspiarzy. Najważniejsze i najbardziej wymagające zadanie stało jednak w lidze. „Lisy” za wszelką cenę chciały uniknąć nerwowej końcówki sezonu i szybciej zapewnić sobie utrzymanie. Tego również udało się dokonać.

Spoglądając na Leicester z perspektywy czasu, wszyscy z pewnością oczekiwali lepszego sezonu. Jednak gdy dostrzeżemy, z jak ogromnymi problemami musieli borykać się gracze Leicester, zrozumiemy, że zakończenie rozgrywek 2016/2017 było całkiem pozytywne. Nie od dziś wiadomo, że to obrona tytułu, a nie jego zdobycie jest dużo trudniejszym zadaniem. Gdy dodamy do tego dość przeciętny i jednak wypalony skład, którym dysponowały „Lisy”, bez cienia wątpliwości docenimy pracę Shakespeare’a.

„Craigy” – jak mawiają o swoim trenerze zawodnicy Leicester, nie jest typem kata. Utrzymuje bliskie relacje z piłkarzami i bliżej mu do koleżeństwa niż ciągłego podkreślania odpowiedniej hierarchii w zespole. Czy na dłuższą metę takie podejście przyniesie dobre efekty? Niewątpliwie pomogło w kryzysie, lecz czy wydobędzie z piłkarzy 100% w poszczególnych spotkaniach? Mało prawdopodobne.

Shakespeare zostaje w Leicester na kolejne trzy sezony. Przynajmniej planowo. W praktyce na pierwszego trenera „Lisów” czeka wiele pułapek, które mogą go zniszczyć nawet w jego własnej szatni. Najlepiej przekonał się o tym sam Ranieri, który z trenera marzeń, w niespełna rok w oczach swoich podopiecznych zmienił się w nieobiektywnego nieudacznika.

Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka + do 400 zł bonusu!

 

Komentarze

komentarzy