Sól futbolu wraca. Niższe ligi w grze i z pięknymi golami!

Jak nie grali, to przez dwa i pół miesiąca. Jak zaczęli to już na grubo. Kilka dni i dwie kolejki za nami w I i II lidze. Czas więc wrócić do podsumowania niższych lig, choć będzieto  podsumowanie w okrojonym zestawieniu, bez trzeciej ligi.

Na początku marca nie zdążyliśmy się nacieszyć niższymi ligami. Dwie kolejki zdążyli rozegrać pierwszo- i drugoligowcy, zaś tylko jedną – i jak się okazało ostatnią – trzecioligowcy. Na szczęście dwa szczeble centralne, prawdopodobnie, uda się dokończyć. Dlatego z wielką chęcią będziemy prezentować, co się wydarzyło na boiskach I i II ligi. Tym razem jest sporo, skoro na początek mieliśmy „angielski tydzień” i dwie kolejki w kilka dni.

I liga

Co prawda do zakończenia rozgrywek pierwszoligowców jeszcze dziesięć kolejek, ale wydaje się, że już tylko trójka drużyn walczy o bezpośredni awans przeznaczony dla najlepszego duetu. Trudno się dziwić, w końcu jedynymi ekipami, które wygrały oba swoje mecze są Warta i Podbeskidzie, czyli prowadząca dwójka. Na uwagę zasługują dwie rzeczy. Wygrana poznanian w Jastrzębiu, którą Zieloni zapewnili sobie w ostatniej minucie doliczonego czasu gry oraz trafienie 17-latka z Bielska. Jakub Bieroński pokonał Łukasza Sapele, który mógłby być… jego ojcem, w końcu różnica wieku między tymi zawodnikami to aż 20 lat. Na boisku jednak Bieroński zabawił się z doświadczonym golkiperem.

Tuż za nimi Stal Mielec, która uzbierała cztery punkty w dwóch meczach po wznowieniu. To m.in. efekt zwycięstwa w Legnicy. Wówczas główne rolę należały do braci Żyro. Michał strzelił dwa gole, w tym pięknego z rzutu wolnego, ale w międzyczasie podarował rywalom rzut karny. Z kolei młodszy brat, Mateusz, wyleciał z boiska za czerwoną kartkę!

Nowi trenerzy

Nieciekawa sytuacja w Bełchatowie. Odszedł trener Artur Derbin, a Brunatni przegrali dwa mecze i są już tylko punkt nad strefą spadkową, wyprzedzając Odrę Opole. Najpierw bełchatowianie dostali lanie od Sandecji – 0:3 – a później jedną bramką ulegli Chrobremu w Głogowie. Przy czym trzeba powiedzieć, że swoje okazje mieli, ale jeśli nie wykorzystuje się takich sytuacji, jak poniższa, trudno myśleć o punktach.

Jeśli jesteśmy przy zmianach trenerów, to takowa zaszła również w Olsztynie. Piotr Zajączkowski pracował na Warmii od października 2018 roku, ale Wojciech Kowalewski – prezes – uznał, że czas tego szkoleniowca minął. – W grze zespołu nie było widać konkretnego pomysłu na grę. Miało to wpływ również na wyniki. Pod uwagę oceny pracy trenera Zajączkowskiego były brane także te dwa mecze w rundzie wiosennej przed wybuchem pandemii koronawirusa – powiedział Kowalewski na łamach polsatsport.pl

Jedni mówią, że już wcześniej powinno dojść do tej zmiany, a z drugiej strony roszada po zdobytym jednym punkcie w dwóch meczach może jest zbyt pochopna. To jednak pokaże przyszłość, a ta może być różna. W końcu olsztynianie mają pięć punktów do strefy barażowej i sześć do spadkowej, więc na dzisiaj jest tak samo prawdopodobne, że w przyszłym sezonie zagrają w Ekstraklasie, jak to, że zobaczymy ich w II lidze… Następcą ma zostać Adam Majewski, dotychczasowy trener rezerw Wisły Płock.

Swoją drogą do zwolnienia Zajączkowskiego przyczyniła się porażka w Sosnowcu. Tam z kolei nogę przyłożył do tego Filip Karbowy kapitalnym golem z dystansu.

***

II liga

Po raz kolejny ostatni centralny szczebel udowadnia, że jest jedną z najciekawszych lig w kraju. Poziom może nie jest tutaj wyznacznikiem, ale emocje już na pewno. W zasadzie po 24. kolejkach wiemy, że… zaledwie dwa kluby nie mają o co grać. Chodzi oczywiście o Legionovię i Gryfa Wejherowo, które zmierzają do III ligi. Pozostała szesnastka ma się o co bić, a niektórzy mogą być zamieszani w walkę o awans, jak i o… utrzymanie.

Przede wszystkim jednak spore kłopoty ma czołówka! Cztery kolejki w 2020 roku, a najlepszym wynikiem, co nie oznacza, że dobrym, może „pochwalić się” Widzew. Chodzi tutaj o ledwie 5 punktów. Oczko mniej zgarnęła Resovia i GKS Katowice, a w katastrofalnej dyspozycji jest Górnik Łęczna, który zanotował komplet porażek. Każdy klub rozegrał po cztery mecze, co daje 16 okazji do wygranej. Pomniejszamy o dwie sztuki, w końcu Górnik Łęczna grał bezpośrednie starcia z Widzewem i Gieksą, ale mimo tego prowadzący kwartet wygrał 3 z 14. spotkań na wiosnę!

Piękne i dziwne gole

Solą piłki, bez względu na poziom, są gole. Najlepiej, jeśli jest ich dużo i są ładne. W obu tych kategoriach Garbarnia Kraków po powrocie może postawić krzyżyk, jako „odhaczone”. We Wronkach dwie wystarczyły do remisu, u siebie cztery pozwoliły robić Górnika Polkowice. W pierwszym przypadku popisał się Bartłomiej Mruk, strzałem z rzutu wolnego.

W drugim Tomasz Kołbon, który kompletnie ośmieszył defensywę polkowiczan.

Swoją drogą w dwóch meczach Górnika Polkowice były gole przykuwające uwagę. W pierwszym, po restarcie, meczu Górnicy zagrali z Legionovią. W normalnych warunkach byliby bitym faworytem, w końcu przed przerwą imponująco rozpoczęli rundę. Jednak po długiej przerwie przegrali 1:2. Niespodzianka, choć trzeba przyznać, że goście spod Warszawy i tak okazali się łaskawi sami strzelając sobie kuriozalnego gola.

Młodzież wchodzi

Mówią, że do odważnych świat należy. Z takiego założenia prawdopodobnie wychodzi Bogusław Pietrzak trener Elany Toruń. Trudno inaczej określić wstawienie do bramki… 16-letniego golkipera. Dawid Kuchnicki dopiero pod koniec listopada skończy 17 lat, a dostał dwie szansę na grę w toruńskiej ekipie. Przeciwko Stali Rzeszów nie było najlepiej, w końcu dwa gole można jemu przypisać, ale kilka dni później Elana wygrała z Legionovią 2:1.

Swoją drogą warto zwrócić uwagę na koszulki Stali podczas meczu w Toruniu, na których pojawiła się literówka w nazwisku Marcela Kotwicy. Na 90 minut został „Kotiwcą”. Jednak nikt na to nie zwrócił uwagę, dzięki „show” ze strony Damiana Michalika. Hat-trick przeciwko Elanie był jego… pierwszymi golami w tym sezonie II ligi!

Jeszcze lepsze wejście ma Kacper Śpiewak ze Stali Stalowa Wola. 30 maja obchodził 20. urodziny, ale świetuje na boisku. Najpierw uratował swój zespół w meczu z Olimpią Elbląg. Stalówka przegrywała 0:2 do 89. minuty, ale wychowanek strzelił dwa gole i zapewnił remis. W Łęcznej Śpiewak znowu wszedł z ławki i doliczonym czasie gry dał Stali komplet punktów. Bardzo ważny, w końcu drużyna ze Stalowej Woli chce się utrzymać w II lidze.

Pechowiec sezonu

Co by nie mówić numerem jeden, jeśli chodzi o dostarczanie emocji własnym kibicom zostaje Bartłomiej Kalinkowski. Co prawda rozegrał cztery mecze w barwach Górnika Łęczna, ale kibice nie mają wątpliwości, to wystarczająco dużo, by odpocząć.

Co ciekawe, jak wyliczył Paweł Balcerek na Twitterze, to był trzeci gol samobójczy zawodnika Górnika Łęczna w tym sezonie. Biorąc pod uwagę, że łącznie takich goli padło 9 w całym sezonie II ligi, trzeba przyznać, że łęcznianie są wyjątkowymi pechowcami w lidze.