Środa z LM: LiVARpool, „chory” Halland orze Hazarda i to uczucie, kiedy z 2:0 robi się 1:1

Mogłoby się wydawać, że Liga Mistrzów to wciąż to samo, że często dostajemy te same mecze, a czekanie na nią jest tak naprawdę zbyt „przehajpownne”. Niektórzy być może tak myślą, ale umówmy się – to chyba nigdy się nie znudzi. Podobnie było także dziś, a my otrzymaliśmy kilka naprawdę ciekawych spotkań. Co działo się poza szerzej opisanymi meczami na Camp Nou i Estadio Mestalla?

GRUPA E
87 minut – właśnie przez tyle czasu z coraz większym zastanowieniem śledziliśmy pojedynek Genk – Salzburg, w którym mimo ofensywnej, efektownej gry gości (do czego ci już przyzwyczaili) nie mieliśmy trafienia rewelacyjnego Haalanda. Tradycji stało się jednak zadość, a 19-latek zaliczył trafienie w Lidze Mistrzów w piątym meczu z rzędu. Poza tym, że jest pierwszym nastolatkiem w historii europejskich pucharów z takim wynikiem, jest także rekordzistą w liczbie bramek w pierwszych pięciu występach na europejskiej arenie. Nikomu wcześniej na starcie nie udało się strzelić aż ośmiu goli. Co ciekawe, Haaland zrównał się dorobkiem strzeleckim w LM z Edenem Hazardem. Mały szczególik, że Belg potrzebował do tego 44 spotkań więcej…

Niespodziewane widoki mieliśmy także na Anfield, gdzie dzielne Napoli od 21. do 65. minuty prowadziło z „The Reds”. Niestety dla Włochów potwierdziło się to, że „Liverpool u siebie nie przegrywa”. Inna sprawa, że przy wyrównującej bramce Lovren pomagał sobie rękami, a VAR znów sprzyjał Anglikom. Czy zwolennicy teorii o „LiVARpoolu” mogą mieć pożywkę? Niekoniecznie. Przy bramce dla podopiecznych Ancelottiego kilka sekund przed trafieniem faulowany mógł być Van Dijk. W sytuacjach spornych wyszedł więc remis. O awans z grupy wciąż walczą trzy drużyny. Będzie się działo.

Genk 1-4 Salzburg (Samata 85′ – Daka 43′, Minamino 45′, Haaland 87′)
Liverpool 1-1 Napoli (Lovren 65′ – Mertens 21′)

GRUPA F
Tu wspomnimy o meczu Slavii Praga z Interem. Zdecydowany faworyt z Mediolanu w walce o trzy punkty musiał się jednak namęczyć. Najciekawszą sytuacją było tu oczywiście małe zamieszanie z systemem VAR oraz panem Gilem i Marciniakiem w rolach głównych. Przegrywający 0:1 gospodarze próbowali zdziałać coś z piłką w polu karnym rywali, lecz po jednej z kontr „dostali” bramkę na 2:0. Radość Lukaku, który trafił do siatki, nie trwała jednak długo. Sędzia Marciniak po wideoanalizie postanowił cofnąć akcję, anulować bramkę i… przyznać rzut karny dla Slavii. Na tablicy wyników w ciągu minuty z 0:2 zrobiło się 1:1. Dzielni Czesi bronili się długo, jednak w końcówce zabrakło szczęścia – dobił ich świetnie spisujący się duet Lautaro-Lukaku. Barcelona jest pewna awansu z 1. miejsca, Slavia jest pewna zakończenia przygody z pucharami. Co z resztą? Wszystko rozstrzygnie ostatnia kolejka.

Slavia Praga 1-3 Inter (Soucek 37′ (k.) – Lautaro Martinez 19′, 88′, Lukaku 81′)

GRUPA G
Jedna z grup, które raczej nie wzbudzają gigantycznych emocji, zaprezentowała się dziś właśnie z takiej strony. Zenit w meczu o być albo nie być dość spokojnie rozprawił się z Lyonem, podobnie jak Benfica z Lipskiem na niemieckiej ziemi. No – przynajmniej do 90. minuty, bo to właśnie wtedy zaczęły się największe emocje, jakimi dziś uraczy nas wspomniane zespoły. Real Madryt trwoniący prowadzenie 2:0 od 81. do 83. minuty to pikuś. Benfica w samej końcówce widocznie zaczęła myśleć o locie do Portugalii, co skrzętnie wykorzystał Emil Forsberg. 28-latek bramkami w 90. i 96. minucie dał Lipskowi cenny punkcik, dzięki któremu Julian Nagelsmann został najmłodszym trenerem w historii, który awansował do fazy pucharowej LM.

Zenit 2-0 Lyon (Dziuba 42′, Ozdojew 84′)
Lipsk 2-2 Benfica (Pizzi 20′, Vinicius 59′ – Forsberg 90′, 96′)

GRUPA H
Poza wspomnianym wcześniej i opisanym osobno meczem Valencia – Chelsea, w ostatniej grupie Ligi Mistrzów dostaliśmy pojedynek Lille i Ajaksu. Nie będzie odkryciem Ameryki stwierdzenie, że obie ekipy znajdują się na przeciwnych biegunach nie tylko pod względem nastrojów, ale przede wszystkim pozycji w tabeli. Gospodarzom nie zostało już nic poza grą o honor, ale w starciu z Amsterdamczykami nawet to było dla nich nieosiągalne. Ajax po szybkim objęciu prowadzenia kontrolował spotkanie, odpierając zapędy gospodarzy. „Banda” Ten Haga dość spokojnie zasiadła na fotelu lidera grupy, a do awansu wystarczy jej remis w ostatniej, domowej potyczce z Valencią. Chyba nieźle, jak na drużynę z Eredivisie.

Lille 0-2 Ajax (Ziyech 2′, Promes 59′)

Komentarze

komentarzy