Był początek maja 2017 roku, kiedy w Anglii opublikowano niepokojące informacje, że Aaron Lennon chciał popełnić samobójstwo. Ledwo ponad dwa miesiące po tym wydarzeniu Anglik powrócił do treningów i ma zamiar ponownie stawić czoła swojemu życiu.
Zawód piłkarza dla wielu jest jak spacer droga usłaną różami. Mimo to przypadki Roberta Enke czy ostatnio Aarona Lennona jasno pokazują, że nie do końca tak jest. W ich życiu bywają też te mroczniejsze czasy, kiedy pieniądze, sława i panienki na każde skinienie nie pozwalają wyrwać się z marazmu. Tak było ponad dwa miesiące temu z piłkarzem Evertonu.
Lennon w maju został zatrzymany przez policję z powodu jego podejrzanego zachowania. Zawodnik spacerował wzdłuż ruchliwej autostrady w hrabstwie Greater Manchester i wyglądał na niespokojnego, a jego poczynania wzbudziły podejrzenia wśród kierowców, którzy natychmiast zawiadomili odpowiednie służby. 30-latek został przewieziony do szpitala w celu zdiagnozowania jego zdrowia. Jak się okazało, chciał popełnić samobójstwo.
Po dwóch miesiącach ciszy, wczoraj napłynęły do nas pozytywne wiadomości. W poniedziałek piłkarz opublikował na swoim Twitterze zapowiedź, że wrócił do klubu i wziął udział w pierwszym treningu. Lennon także chciał podziękować personelowi oraz pacjentom, którzy przeżywali z nim ten trudny czas w kilku placówkach. Lennon podziękował także swoim kolegom z drużyny, którzy okazywali mu potrzebne wsparcie.
Miejmy nadzieję, że najgorsze już za Lennonem. Wraz z początkiem nowego sezonu zawodnik będzie zmuszony do ponownej walki o pierwszy skład. A o to może być niezwykle trudno – głównie z powodu ruchów klubu z Goodison Park na rynku transferowym, które jasno pokazują, że ekipa Ronalda Koemana zamierza wkroczyć do walki o najwyższe cele.