Dziś 36. urodziny Andresa Iniesty. To jeden z tych piłkarzy, których sukcesów nie da się wymienić jednym ciągiem.
Andres Iniesta to najlepszy pomocnik ubiegłej dekady?
Mówić o Inieście w kontekście samych osiągnięć to jakby nic nie powiedzieć. Warto jednak podkreślić, że były reprezentant Hiszpanii zgromadził aż 39 trofeów drużynowych i 41 wyróżnień indywidualnych. Pierwszym jego sukcesem w narodowych barwach było Mistrzostwo Europy U-17 w 2001 roku, a rok później dokonał tego samego w kadrze U-19. Po latach okazało się, że w dorosłej reprezentacji osiągnął jeszcze większe sukcesy – “La Furia Roja” z Iniestą w środku pola dwa razy z rzędu wygrała Euro (2008, 2012), a także w 2010 roku zdobyła jedyne w historii kraju Mistrzostwo Świata.
Oczywiście o wiele więcej trofeów piłkarz wzniósł w zespole Barcelony. Dziewięć mistrzostw Hiszpanii, cztery zwycięstwa w Lidze Mistrzów, sześć Pucharów Króla, nie wspominając już o superpucharach kraju i kontynentu oraz Klubowych Mistrzostwach Świata. Również w japońskim Vissel Kobe dołożył cegiełkę do sukcesów drużyny.
Niedoceniany czy przeceniany? Andres Iniesta nigdy nie otrzymał Złotej Piłki, choć według niektórych ekspertów zasługiwał na to w 2010 roku. Z kolei krytycy twierdzą, że były reprezentant Hiszpanii nie zasłużył na część wyróżnień. Kontrowersje wzbudził choćby plebiscyt FIFPro na jedenastkę roku w 2017 roku, gdy część osób uważała, że legenda Barcelony została wybrana do niej po prostu dla zasady. Warto tutaj wspomnieć, że Iniesta znalazł się w drużynie roku za każdym razem w latach 2009-2017.
Idealny kandydat na zięcia
Trzeba przyznać, że kluczem do wielu sukcesów Andresa Iniesty była nie tylko dobra forma na boisku, choć trzeba przyznać, że jeśli nie był najlepszym, to jednym z najlepszych pomocników na świecie ostatniej dekady. Piłkarz wyróżniał się zawsze pokorą i skromnością.
– Iniesta nie farbuje włosów, nie nosi kolczyków i nie ma żadnych tatuaży. Może to czyni go nieatrakcyjnym dla mediów, ale i tak jest najlepszy – powiedział kiedyś o nim Pep Guardiola.
– Andrés jest zawodnikiem, który wykonuje swoją pracę w cichy sposób, bez hałasu, a ludzie tego nie zauważają. Już zanim tu przybyłem, wiedziałem, że jest piłkarzem, który, gdy jest na boisku, sprawia że Barcelona gra lepiej – przyznał po transferze do “Blaugrany” Thierry Henry.
– Iniesta jest chłopakiem, którego każda matka chciałaby dla swojej córki – stwierdził z kolei Sergio Ramos.
W otchłani depresji
Kariera Andresa Iniesty nie zawsze była jednak usłana różami. W 2009 roku, po tym jak Barcelona świętowała zdobycie potrójnej korony, piłkarz zmagał się z depresją. Choroba miała związek ze śmiercią jego przyjaciela, Daniela Jarque, który doznał ataku serca podczas zgrupowania Espanyolu. Iniesta przez długi czas nie mógł się po tym pozbierać, miał problemy ze snem i zdarzało mu się sypiać z rodzicami, choć wówczas miał 25 lat.
– Wyznałem, że potrzebuję pomocy, nie umiałem wyjść z tej sytuacji. Czekałem na wieczór, żeby móc wziąć tabletkę i odpocząć. Nie czułem radości, chęci do niczego, żadnych emocji. Kiedy człowiek ma depresję, nie jest sobą. Jest bardzo podatny na zranienie i trudno mu kontrolować swoje życie. Przez jakiś czas pracowałem z panią psycholog, zawsze będę pamiętał, jak bardzo chciałem tych spotkań. Przychodziłem na nie nawet kwadrans wcześniej – wyznał w programie „La Sexta” Andres Iniesta.
Pep Guardiola stwierdził, że depresja zawodnika była dla niego jednym z najtrudniejszych wyzwań w karierze trenerskiej. Ówczesny trener Barcelony szukał sposobu na to, by wydostać piłkarza z otchłani.
Najważniejsza bramka w życiu
Z czasem Andres Iniesta wygrał z depresją. Jednym z kluczowych momentów okazał się finał Mistrzostw Świata w 2010 roku. To właśnie w 116. minucie starcia z Holandią zdobył swoją najważniejszą bramkę w karierze, dając Hiszpanii pierwsze w historii zwycięstwo w najważniejszym piłkarskim turnieju.
Gola zadedykował swojemu zmarłemu przyjacielowi. “Dani Jarque: zawsze z nami” – taki napis widniał na koszulce pod jego strojem meczowym, która obecnie jest wmurowana w stadion Espanyolu. Można tym samym powiedzieć, że przyjaźń Iniesty i Jarque w pewien sposób połączyła zwaśnione od lat kluby z Barcelony.
Nigdy nie zapomniał, skąd pochodzi
Andres Iniesta, co zrozumiałe, jest kojarzony przede wszystkim z „Dumą Katalonii”, do której szkółki trafił w wieku 12. lat. Swoje pierwsze kroki w futbolu stawiał jednak w Albacete Balompie. Chociaż nigdy nie zagrał w zespole z Kastylii, zawsze czuł z nim silną więź.
W 2011 roku reprezentant Hiszpanii stał się udziałowcem swojego pierwszego klubu, kupując 7000 akcji za 420 tysięcy euro. Ponadto jego firma winiarska, Bodegas Iniesta, została głównym sponsorem klubu. Jej logo przez kilka lat widniało na koszulkach zespołu „El Alba”. Pomoc piłkarza po pewnym czasie okazała się jednak niewystarczająca. Albacete występujące wówczas w Segunda Division B znalazło się na skraju upadku, gdyż nie było w stanie opłacić pensji swoich zawodników. Tu również z pomocą przyszedł Iniesta – na godzinę przed wyznaczonym terminem wpłacił zaległe 240 tysięcy euro z własnej kieszeni.
Jego obecny priorytet to rozwój rodzinnego biznesu?
Andres Iniesta radzi sobie dobrze nie tylko na boisku, ale również w biznesie. Były gwiazdor Barcelony od około dziesięciu lat zajmuje się produkcją wina. To jednak nie jest żadna fanaberia, jak w przypadku amerykańskich aktorów, którzy kupują winnice we Francji lub Hiszpanii. Rodzina Andresa Iniesty od lat bowiem zajmuje się winem i posiada własne winnice. Tak naprawdę rozwój kariery piłkarza doprowadził do tego, że winiarnia jego bliskich zaczęła się cieszyć większym zainteresowaniem i obecnie jest dostępna na całym świecie, również w Polsce.
Zresztą to rozwój własnego przedsiębiorstwa sprawił, że piłkarz wyjechał do Japonii. Andres Iniesta przez wiele lat deklarował, że chciałby zakończyć karierę w Barcelonie. Rozwój winiarni sprawił jednak, że zawodnik postanowił rozpocząć ekspansję na rynkach azjatyckich, m.in. właśnie w Japonii.
Co dalej?
Kontrakt Andresa Iniesty z Vissel Kobe wygasa z końcem stycznia przyszłego roku. Czy zdecyduje się na pozostanie w Japonii, a może znów zmieni otoczenie, głównie w celach biznesowych? Jakiś czas temu piłkarz wyznał, że na pewno chciałby jeszcze pograć w piłkę przez dwa-trzy lata.
Poza tym nie ukrywa, że po zakończeniu kariery piłkarskiej, chciałby wrócić do Barcelony. Przez jakiś czas mówiło się o tym, że wkrótce zostanie trenerem La Masii, do której trafił jako dwunastolatek. W jednym z ostatnich wywiadów stwierdził jednak, że na razie jeszcze nie podjął decyzji co do swojej przyszłości, choć rozważa kilka opcji.
Warto też dodać, że Andres Iniesta gdy ma możliwość, wraca do stolicy Katalonii, gdzie uczestniczy w treningach pierwszego zespołu. Raczej trudno teraz stwierdzić, czy za jakiś czas pójdzie w ślady choćby Xaviego i będzie miał uprawnienia niezbędne do prowadzenia pierwszego zespołu. Kto wie, może jeszcze w przyszłości przyczyni się do kolejnych sukcesów “Blaugrany”.