Stare piłkarskie porzekadło mówi, że dobry bramkarz powinien być pozytywnym wariatem. Tej zasady trzymał się choćby Peter Schmeichel i dobrze na tym wyszedł, ale z drugiej strony coraz bardziej cenieni są golkiperzy o zdecydowanie mniejszym temperamencie. Tacy, jak choćby Hugo Lloris.
Konia z rzędem temu, kto zdoła przytoczyć jakąś skandaliczną historię z jego udziałem. Francuz od zawsze uchodzi wśród swoich znajomych za oazę spokoju, być może nawet większą niż mnisi z klasztoru Shaolin. Nawet w trakcie spotkań swojej drużyny nie pokrzykuje zbyt głośno na partnerów. Jeśli ma im do przekazania jakiekolwiek uwagi, podchodzi do nich i spokojnie tłumaczy, co ma na myśli. Po udanej interwencji nie skacze z radości, nie wydziera się wniebogłosy, nie prowokuje kibiców przeciwnika. Rzadko się również uśmiecha, a jeśli już, to po końcowym gwizdku sędziego. Podczas spotkania jest maksymalnie skoncentrowany i nie przewiduje miejsca na żarty.
Od wielu lat przekonujemy się, że styl Llorisa jest niesamowicie skuteczny, a to, co zaprezentował we wczorajszym starciu Ligi Mistrzów Tottenhamu z Bayerem Leverkusen, stanowi jego najlepszą wizytówkę. Kapitan reprezentacji Francji bronił fenomenalnie. Jego interwencja na linii bramkowej według znacznej części internautów została okrzyknięta „paradą sezonu”. Nawet jeśli jest to opinia zdecydowanie przesadzona, trudno nie uznać klasy wychowanka Nicei.
Patrząc, jak Lloris potrafi znakomicie odbijać strzały przeciwników, spodziewamy się ujrzeć w jego futbolowym CV szereg znaczących sukcesów drużynowych, jednak kiedy już zerkniemy w życiorys naszego bohatera, wyjdzie na to, iż nie ma on specjalnie czym się szczycić. W Nicei nie wygrał żadnego trofeum, później w Olympique Lyon jedynie Puchar Francji. W Tottenhamie Hotspur, którego barwy reprezentuje od ponad czterech lat, nie wywalczył nic. Owszem, zdarzało mu się trafiać do Drużyny Tygodnia czy Miesiąca, ale jeśli chodzi o sukcesy klubowe, ciężko jest się czegokolwiek doszukać.
Nieco lepiej sytuacja Hugo wygląda w kadrze narodowej, której bardzo mocnym punktem pozostaje od kilku lat. W tegorocznym Euro rozgrywanym we Francji 29-letni bramkarz wraz z Trójkolorowymi sięgnął po srebrny medal. Do złota zabrakło niewiele, ale jednak nawet tak wyśmienity fachowiec, jakim bez wątpienia jest Lloris, nie był w stanie odbić strzału Portugalczyka Edera zapewniającego reprezentacji z Półwyspu Iberyjskiego triumf w imprezie. Mimo to tytuł wicemistrza Starego Kontynentu stanowi największy sukces bramkarza Tottenhamu.
Zważywszy jednak na potencjał 84-krotnego reprezentanta Francji, wypada stwierdzić, iż osiągnął on w trakcie swojej kariery zdecydowanie za mało. W zeszłym sezonie przez dłuższy czas walczył ze Spurs o triumf w Premier League, ale ostatecznie skończyło się tylko na trzecim miejscu. W obecnym – w dużej mierze za sprawą samego Llorisa – Koguty pozostają jedynym niepokonanym zespołem w lidze, plasując się w „czołówce” tabeli. Szansa na zdobycie tytułu przez Tottenham jest dosyć spora, gdyż w jego składzie znajduje się kilku naprawdę świetnych graczy, a i trener Mauricio Pochettino coraz lepiej radzi sobie z prowadzeniem drużyny.
A co jeśli jednak kolejne miesiące nie przyniosą żadnego trofeum Llorisowi? Obecny kontrakt golkipera z londyńskim teamem wygasa ostatniego dnia czerwca 2019 r. Hugo jako niezwykle wyważony człowiek nigdy nie dawał do zrozumienia, że w stolicy Imperium czuje się źle, ale na pewno w głębi duszy marzy o dorzuceniu do swojego ubogiego CV kilku nowych, znaczących wpisów, które zagwarantuje mu Real, Juventus lub inny Bayern. Swoją obecną dyspozycją Francuz udowadnia, że bez problemu poradziłby sobie w wyżej wymienionych klubach.
Odbierz darmowe 20 zł w nowym polskim bukmacherze forBET. Graj za darmo!
Takie promocje dla Polaków nie zdarzają się często. Żeby odebrać bonus wystarczy założyć konto >>> Z TEGO LINKU <<<, uzupełnić wszystkie potrzebne dane, a bonus zostanie automatycznie dodany do konta.