Złote Usta Tygodnia #24: Nie jest tak źle, jak sugerowali

Tego się nie spodziewaliśmy. Co prawda część kibiców nie porzucała nadziei w kontekście pozytywnego rezultatu w rywalizacji z Hiszpanią, jednakże podchodząc realnie do zaistniałej sytuacji, większość sympatyków zakładała drugą porażkę na Euro 2020 i pożegnanie z szansami na awans. Biało-Czerwoni zaskoczyli wielu. Również samych ekspertów, którzy nie wróżyli nic dobrego. 

Mówiąc bardzo delikatnie, nastroje po porażce 1:2 ze Słowacją były bardzo kiepskie. Pojawiło się sporo krytycznych słów, które z reguły były uzasadnione. Między pierwszym pojedynkiem na Euro 2020, a rywalizacją z Hiszpanią, podejmowano dyskusje na różne tematy. W wielu przypadkach eksperci nie pozastawiali suchej nitki na Paulo Sousie.

Na temat przygotowania fizycznego naszej kadry wypowiedział się Mateusz Borek, który stwierdził, że dyspozycja reprezentacji nie różniła się niczym od drużyny prowadzonej przez Franciszka Smudę. No cóż, wielu kibiców ewidentnie nie zgodziło się z opinią Mateusza Borka. W komentarzach pod powyższym filmem możemy przeczytać, że jeden z założycieli Kanału Sportowego używa populistycznych stwierdzeń.

Słynne markery zmęczeniowe

Burzę wokół kadry wywołały także słowa Tomasza Smokowskiego, który w programie „Hejt Park” zdradził, iż widział markery zmęczeniowe jednego z piłkarzy i były one bardzo niepokojące, gdyż wynosiły 900. Z kolei według dziennikarza norma zwykłego amatora to 170, a dla zawodowego piłkarza 300.

Co ciekawe, tuż po tych słowach do całej sytuacji odniósł się Jakub Rzeźniczak, który zasugerował nieco, iż nie jest to słuszna teza. W poniedziałek pytanie w tym temacie otrzymał Tymoteusz Puchacz:

Reprezentant Polski raczej raz na zawsze wyjaśnił ten temat.

Starcie na Twitterze

Po meczu ze Słowacją było burzliwie. Potwierdza to słowne starcie, jakie stoczyli Wojciech Kowalczyk oraz Zbigniew Boniek. Wszystko zaczęło się od wpisu Wojciecha Kowalczyka na temat wystąpienia prezesa PZPN na konferencji prasowej.

Zbigniew Boniek nie zamierzał zostawić tej sprawy bez reakcji i wbił kilka szpilek w byłego reprezentanta Polski, przytaczając jego przygodę z dorosłą kadrą.

Trudno nie odnieść wrażenia, iż Wojciech Kowalczyk poczuł się nieco urażony tym komentarzem, gdyż próbował cały czas zaczepiać prezesa PZPN. Zbigniew Boniek ostatecznie zrezygnował z dalszej dyskusji.

Bezcenny obrazek

Przechodzimy już do znacznie przyjemniejszej kwestii, czyli starcia z Hiszpanią, które zakończyło się remisem 1:1. Wielu naszych reprezentantów pokazało się w tym meczu z bardzo dobrej strony, wykazując ogromną wolę walki. Do tego grona z pewnością można zaliczyć Kamila Glika.

Nie tylko gra, ale samo zachowanie jasno sugerowało, że piłkarz Benevento wyszedł na prawdziwą wojnę. Powyższy obrazek jest bezcenny.

Ekspert nie trafił

Wiele opinii poprzedzających spotkania na Euro nie było do końca trafnych. W tym gronie jest także wypowiedź Tomasza Hajty, który jakiś czas temu odniósł się do powołań Paulo Sousy.

No cóż, rzeczywistość wyglądała nieco inaczej. Co prawda Kacper Kozłowski pojawił się na murawie tuż po bramce Roberta Lewandowskiego na 1:1, jednakże trzeba pamiętać, że przygotowanie zmiany trochę trwa, więc plan najprawdopodobniej zakładał, iż Kozłowski wchodzi na boisko, gdy przegrywamy 0:1 z Hiszpanią. Jaki ten los potrafi być przewrotny.

Trochę ich poniosło

Zostając przy najmłodszym debiutancie w historii mistrzostw Europy, trzeba przyznać, że niektórych kibiców Pogoni Szczecin delikatnie poniosło po meczu.

Biorąc pod uwagę rozgłos wokół 17-latka, wydaje się kwestią czasu, aż Kozłowski opuści Szczecin. W szczególności, że według doniesień mediów, zainteresowanie pomocnikiem wykazują głośne europejskie ekipy. Kwota transferu zapewne może wynieść kilka, a przy naprawdę dobrych wiatrach, kilkanaście milionów euro. Na pewno nie… 45 milionów euro.

A taką kwotę sugerował właśnie jeden z kibiców szczecińskiej ekipy. Polecamy trochę lodu w te gorące dni.

No i po co było cwaniakować?

Niektórzy reprezentanci Hiszpanii przed starciem z Polską byli bardzo pewni siebie. Do tego grona bez wątpienia można zaliczyć Ferrana Torresa, który oznajmił na konferencji prasowej, iż jego defensorzy zjedzą Roberta Lewandowskiego.

Jak dobrze wiemy, skończyło się nieco inaczej. Lewandowski strzelił w tym meczu gola i zagwarantował „Biało-Czerwonym” niezwykle cenny punkt.

Ewidentnie poirytowany słowami swojego piłkarza był Luis Enrique, który tuż po meczu stwierdził, że Ferran Torres musi się jeszcze wiele nauczyć.

Pełen spokój

Niesamowity rollercoaster przeżyliśmy w trakcie meczu z Hiszpanią. W 54. minucie do siatki trafił Lewandowski. Chwilę później Jakub Moder sfaulował jednego z rywali we własnym polu karnym i arbiter spotkania podyktował jedenastkę. Przy strzale pomylił się Gerard Moreno, a fatalną dobitkę wykonał Morata.

Trudno było zatem opanować emocje. Chyba że jest się Paulo Sousą, który ewidentnie podszedł do całej sytuacji z wielkim spokojem. Oby taki spokój panował w trakcie meczu ze Szwecją.

Komentarze

komentarzy