W pierwszym odcinku serii „Mrużąc oczy…” na ZzaPołowy.com miałem zająć się ogólną sytuacją Polaków we Włoszech. Plany zmieniły się bardzo szybko, wystarczyło jedno pytanie podczas konferencji prasowej Reprezentacji Polski. O nieudolnej próbie Sergiusza Ryczela już pisaliśmy, postanowiłem dodatkowo ustosunkować się do niej z perspektywy człowieka, który calcio oddycha na co dzień. Dlatego też debiut cyklu nie będzie traktował o polskiej kolonii jako całości, skupię się tylko na Wojciechu Szczęsnym. By nie było już żadnych wątpliwości odnośnie roli, jaką nasz rodak odgrywa w Rzymie.
Na początku oddzielmy dwie sprawy – obecną pozycję Wojtka w Romie oraz jego przyszłość w klubie ze stolicy Włoch. To zupełnie różne pary rękawic. Nie można bowiem nie zauważyć, że to dwa lata młodszy Alisson został przez giallorossich przed sezonem kupiony. Walter Sabatini wyłożył na reprezentanta Brazylii osiem milionów euro. Szczęsny przyszedł na powtórne wypożyczenie, tym razem z opcją wykupu. Można więc śmiało uznać, że rzymianie postanowili się zabezpieczyć i podczas jednego mercato ściągnąć do klubu dwóch równorzędnych golkiperów, by ci walczyli o skład. Od pierwszych meczów było widać, że Spalletti zaufał bardziej doświadczonemu Polakowi. Polakowi, którego w lipcu może już na Stadio Olimpico nie być. Z perspektywy giallorossich to nie taka zła sytuacja, bo Alisson dostanie czas, by okrzepnąć, zaaklimatyzować się w Europie i w razie czego w przyszłym sezonie zastąpi naszego rodaka. Włodarze stołecznej ekipy muszą liczyć się z sytuacją, w której nie dogadają się z Arsenalem w lecie, jednak nie oznacza to, że obecna rola Szczęsnego w klubie jest niejasna!
MĄDROŚCI DZIWNEJ TREŚCI
Zazwyczaj pomijam milczeniem ignorancję innych dziennikarzy względem Serie A. Jednak tutaj mówimy o pokazaniu tejże na forum publicznym i wystawienie się na ośmieszenie. Nie potrafię pojąć, jak nie można było się do pytania przygotować. Wejście na Transfermarkt to kilka minut, a może zaoszczędzić sporo wstydu. Wszystkie siedem meczów ligowych między słupkami Romy rozegrał Polak, nie Brazylijczyk. Bite 630 minut. Alisson podnosi się tylko na spotkania pucharowe i taka będzie jego rola w tym sezonie. Bo i taka jest częsta taktyka we włoskich klubach – wyraźny podział: Ty grasz w Serie A, ty w europejskich i rodzimych pucharach. Basta. Wszak nawet Inter walcząc rok temu w Lidze Europy wystawiał parodystę Carrizzo, którego wątpliwe umiejętności były jednym z głównych powodów, dla których nerazzurrich odpadli z tych rozgrywek przedwcześnie.
Ale skoro Wojtek mecz opuścił, to pewnie coś jest nie tak, prawda? Można domniemywać, można wbić szpilę. Nie mam nic przeciwko takim działaniom, uważam wręcz, że czasem trzeba piłkarza podrażnić, a niech się nawet zdenerwuje. Ale róbmy to z głową. Nim wypalimy z jakąś tezą, znajdźmy argumenty na jej poparcie. Nie szukajmy ich, gdy rywal (w tym wypadku Szczęsny) już ruszył z kontrofensywą. Nie każdy musi wertować włoskie dzienniki po każdej kolejce i spisywać oceny naszych rodaków jak ja. Wystarczy wejść przed rozmową z zawodnikiem na Gazzetta.it i sprawdzić odpowiednie dane z całego sezonu.
JESIENNY SZCZĘSNY TO (JUŻ) DOBRY SZCZĘSNY
A jak wyglądała forma Wojtka Szczęsnego z perspektywy mojej, jak i włoskiej prasy? Polak grał na przestrzeni września najrówniej z całej ekipy Spallettiego. La Gazzetta dello Sport czy Corriere dello Sport regularnie nagradzały go siódemkami. Zdarzało się, że był uznawany za najlepszego piłkarza meczu. W moich cotygodniowych podsumowaniach kolejki również komplementowałem rodaka. Pozwolę sobie przytoczyć fragment po ostatnim meczu z Interem. Krótki, acz bardzo treściwy:
Wojciech Szczęsny był tego wieczoru fenomenalny, ponownie dał Romie między słupkami pewność z domieszką geniuszu.
Nie ukrywam, Polak nie miał idealnego początku sezonu. Śmiałem się do rozpuku ze sposobu, w jaki zawalił Romie rewanż z FC Porto w play-offach Ligi Mistrzów. Kompletnie go zamroczyło przy wyjściu do piłki w 74 minucie. Za każdym razem, gdy patrzę na tamtą sytuację, przypomina mi się Pro Evolution Soccer i wszystkie momenty, gdy przypadkiem wychodzisz bramkarzem na 20 metr. Wypisz wymaluj:
Ten moment, gdy chcesz podać na dobieg, ale przypadkiem wychodzisz bramkarzem. #RomaPorto #PES #FIFA pic.twitter.com/bEtBUixGwZ
— Tomasz Lubczyński (@TLubczynski) August 23, 2016
Byłbym kompletnym hipokrytą, gdybym nie napisał, że po tej „interwencji” martwiłem się o przyszłość Polaka między słupkami stołecznej ekipy. Tym bardziej, że w pierwszych dwóch-trzech meczach ligowych wcale nie było lepiej, Szczęsny bywał niepewny, zdarzały mu się głupie błędy. Miałem wrażenie, że lada chwila Spalletti posadzi go na ławce. Szkoleniowiec wysłał jednak bramkarzowi ważną wiadomość – „Wojtek, Ufam Tobie”. Ewentualnie mógł zaSMSować coś w rodzaju: „wciąż mi się podobasz, nie spier*** tego”. Która wersja nie byłaby właściwa – podziałało. Nasz rodak nie był już Tuptusiem (tak ochrzciłem go po meczu z Sampdorią w trzeciej kolejce), był wzmocnieniem.
Gdy w piątej serii spotkań Roma wygrywała 4:0 z Crotone, Polak obronił karnego Palladino, a ja byłem już w pełni spokojny. Wprawdzie zatrzymanie piłkarza beniaminka nie było niezbędne dla pozytywnego wyniku rzymian, ale dało ostateczny zastrzyk pewności siebie naszemu rodakowi. Potwierdziło się to tydzień później z Torino, gdzie wybrano go najlepszym piłkarzem giallorossich, mimo iż wpuścił aż trzy bramki. Tuż przed przerwą reprezentacyjną Szczęsny był jedną z kluczowych postaci spektaklu na Stadio Olimpico i sporo jego zasługi w tym, że komplet punktów pozostał w stolicy Włoch.
MIERZ SIŁY NA ZAMIARY
Mógłbym jeszcze długo wykazywać, dlaczego pytanie Pana Ryczela było nietrafione. Mógłbym przywołać komentarze trenera, kolegów z drużyny, włoskich dziennikarzy. Pytanie tylko – po co? Każdy, kto choćby trochę interesuje się włoską piłką, wie, że Szczęsny jest podstawowym piłkarzem Romy, a jego przyszłość zależy od tego, czy dogadają się oba kluby. On ma tylko i aż dobrze grać. Ze swojej części umowy w ostatnich tygodniach wywiązuje się bez zarzutu.
Mały apel na koniec – zadajesz pytanie, wiedz o co i dlaczego pytasz. Próbujesz wbić szpilę? Przygotuj się, by nie wyjść na pośmiewisko. I przede wszystkim – nie znasz się na jakimś temacie? Po prostu się w niego nie pchaj. Osobiście bronię się rękami i nogami, gdy mam skomentować jakiekolwiek wydarzenia spoza Serie A. Nie znam się na Premier League czy La Liga, jestem ekspertem w dziedzinie włoskiej piłki. Żyje nią na tyle intensywnie, że często łapię się na tym, że nie wiem, kto jest liderem tabeli, albo kto podstawowym bramkarzem konkretnej drużyny. Ale wiecie co? Nie udaję, że jest inaczej. Pozostaję specjalistą na swoim polu, na pozostałych pozwalam się wykazać innym. A gdy już jestem zmuszony wyściubić nos poza Włochy, PRZYGOTOWUJĘ SIĘ.
Polecam. Naprawdę warto.
PS A Wojtek gra i gra mać.
Odbierz darmowe 20 zł w nowym polskim bukmacherze forBET. Graj za darmo!
Takie promocje dla Polaków nie zdarzają się często. Żeby odebrać bonus wystarczy założyć konto >>> Z TEGO LINKU <<<, uzupełnić wszystkie potrzebne dane, a bonus zostanie automatycznie dodany do konta.