W środę wróciła Premier League. Sympatycy angielskiej piłki już na starcie otrzymali interesujące starcie Manchesteru City z Arsenalem. Wielu sympatyków ostrzy sobie zęby na piątkowy mecz Tottenhamu z Manchesterem United. W obu ekipach nastąpiły kluczowe powroty.
Walka o czołową czwórkę ponownie zapowiada się niezwykle emocjonująco. Gdy spojrzymy na układ tabeli po 29. kolejce, to można dojść do wniosku, iż dziewiąty Arsenal cały czas ma w pewnym stopniu szanse na miejsce premiowane grą w Lidze Mistrzów. Strata „Kanonierów” do Chelsea wynosi bowiem osiem punktów.
O jedno oczko więcej na swoim koncie posiada Tottenham. Tuż przed zawieszeniem rozgrywek „Koguty” zanotowały serię trzech spotkań bez wygranej. Podopieczni Jose Mourinho najpierw przegrali derbowe starcie z Chelsea 1-2 na Stamford Bridge, potem ulegli 2-3 na własnym obiekcie z Wolverhampton, a na koniec zremisowali 1-1 z Burnley. Brak zwycięstw odbił się oczywiście na sytuacji zespołu w tabeli.
Różnica siedmiu punktów między „Kogutami”, a „The Blues” nie jest z pewnością łatwa do odrobienia. W zniwelowaniu straty pomóc mogą piłkarze, którzy przed pandemią nie byli jeszcze dostępni.
Trzy ważne powroty
Najważniejszym zawodnikiem w kontekście powrotu jest oczywiście Harry Kane. 26-letni napastnik nabawił się kontuzji na początku stycznia. Pierwsze prognozy sugerowały, iż Anglik nie zagra już w tym sezonie. Gdyby kampania zakończyła się zgodnie z planem, to snajper „Kogutów” rzeczywiście mógłby już nie wystąpić w rozgrywkach 2019/2020. Dłuższa przerwa w futbolu pozwoliła jednak wrócić 26-latkowi.
Dostępność Kane’a może całkowicie odmienić losy walki o europejskie puchary. Napastnik Tottenhamu w trzech z czterech ostatnich sezonów strzelił minimum 25 bramek w lidze. Podczas kampanii 2018/2019, Anglik również miał pewne problemy ze zdrowiem, więc snajper zakończył ligowe zmagania z siedemnastoma trafieniami.
W obecnych rozgrywkach Kane zdobył 11 goli. Mimo iż, Anglik opuścił sporo spotkań, to 26-latek nadal jest najlepszym strzelcem swojego zespołu. Drugi w zestawieniu Heung-Min Son ma na swoim koncie 9 bramek.
Piłkarz z Korei Południowej także powraca po kontuzji. Gdy Harry Kane nabawił się urazu, Son przejął obowiązek zdobywania bramek. Wystarczy powiedzieć, że od końca stycznia do połowy lutego Heung-Min zanotował serię pięciu spotkań z rzędu ze zdobytą bramką.
Wykorzystana przerwa
Przed pierwszym meczem z RB Lipsk, gracz „Kogutów” nabawił się urazu. Okres przerwy od piłki zawodnik z Korei Południowej wykorzystał nie tylko na powrót do pełni sprawności. Son wrócił do ojczyzny, by odbyć służbę wojskową.
Heung Min Son has completed his three-week military training in South Korea. He finished in the top 5️⃣ out of 157 people in his class! ? pic.twitter.com/sJ0DGdokEK
— 433 (@433) May 8, 2020
27-latek zakończył szkolenia z wyróżnieniem. Jak informowały media, piłkarz Tottenhamu najlepiej radził sobie ze strzelaniem z karabinu. Po odbytej służbie, Koreańczyk wrócił do Londynu i przed wznowieniem treningów odbył kwarantannę.
Son zdołał wykonać obywatelski obowiązek, który nie wpłynął na przygotowania zawodnika do ligowych zmagań. Ofensywny gracz ma być do dyspozycji Jose Mourinho tak samo, jak Moussa Sissoko.
To trzeci kluczowy powrót w szeregach Tottenhamu. Francuz po raz ostatni zameldował się na murawie 1 stycznia, występując w rywalizacji z Southampton. Od tego momentu, 30-latek leczył uraz kolana.
Sissoko nie odczuwa już żadnego dyskomfortu, dlatego pomocnik może pomóc swojej drużynie już w piątkowym starciu z Manchesterem United. Cała opisywana trójka z pewnością zwiększa szanse „Kogutów” na sukces w kluczowym spotkaniu.
Komfort Solskjaera
O triumf w rywalizacji z Manchesterem United nie będzie jednak łatwo. Jeszcze przed zawieszeniem rozgrywek, gracze Ole Gunnara Solskjaera wysyłali wyraźne sygnały w kwestii walki o TOP4. Zespół z Old Trafford jest niepokonany od jedenastu spotkań. Bardzo dobrą dyspozycję klubu idealnie podsumował derbowy mecz z Manchesterem City zakończony zwycięstwem „Czerwonych Diabłów” 2-0.
Dobra forma Manchesteru United pozwoliła zniwelować różnicę do Chelsea. Obecnie wynosi ona trzy punkty. Spoglądając zatem na wyniki „Czerwonych Diabłów” sprzed kilku miesięcy, można odnieść wrażenie, że wielokrotny mistrz Anglii powinien bardzo negatywnie traktować przerwę od zmagań. Sytuacja kadrowa sugeruje jednak zupełnie co innego.
Do składu powraca bowiem wielki duet – Marcus Rashford oraz Paul Pogba. Z obecności tego pierwszego z pewnością sympatycy cieszą się znacznie bardziej. Rashford w Manchesterze United ma podobny status, co Harry Kane w Tottenhamie. Choć 22-latek opuścił w Premier League kilka spotkań, to ofensywny gracz z dorobkiem czternastu goli nadal jest najlepszym strzelcem zespołu. Drugi w klasyfikacji Anthony Martial ma trzy bramki mniej.
Wzór do naśladowania
W czasie pandemii wielu piłkarzy trafiło na pierwsze strony gazet. Niestety, przeważnie był to efekt nieprzestrzegania obostrzeń. Zupełnie inną postawą wykazał się Marcus Rashford. Anglik aktywnie działał w kwestii pomocy potrzebującym.
Największa akcja z udziałem gracza „Czerwonych Diabłów” dotyczy posiłków dla dzieci w czasie wakacji. Anglik zaapelował do rządu, by przywrócić specjalne bony żywnościowe. Choć początkowo odrzucono prośbę piłkarza, to ostatecznie premier Boris Johnson przychylił się do sugestii Rashforda.
Sympatycy Manchesteru United z pewnością mają nadzieję, że pomoc około-sportowa przełoży się także na wsparcie zespołu. 22-latek może odegrać kluczową rolę w końcowej fazie sezonu.
Powróci na dobre?
Wielką niewiadomą jest z kolei Paul Pogba, który ma być w końcu pełni gotowy do gry. Pomocnik w tym sezonie Premier League rozegrał raptem siedem spotkań. W 2020 roku Pogba z powodu problemów zdrowotnych nie pojawił się na murawie.
Jak podkreślał Ole Gunnar Solskjaer, Paul może być ważnym ogniwem „Czerwonych Diabłów” w pozostałych meczach kampanii. Kibice ekipy z Old Trafford w końcu będą mieli okazję obserwować na murawie współpracę Bruno Fernandesa oraz Paula Pogby. Jeżeli ten duet stworzy odpowiednią nić porozumienia, to szanse Manchesteru United na Ligę Mistrzów z pewnością wzrosną.
Walka do końca
Trudno wyobrazić sobie inny scenariusz, niż walka o TOP4 do samego końca. Chelsea dołoży wszelkich starań, by utrzymać czwartą lokatę, która gwarantuje udział w Lidze Mistrzów. Czujności nie może tracić także Leicester, które ma obecnie przewagę ośmiu punktów nad „Czerwonymi Diabłami”.
O ile Manchester United nawet przy piątkowej porażce nadal będzie w walce o TOP4, to sprawa Tottenhamu może zrobić się bardzo nieciekawa. „Koguty” przy ewentualnym zwycięstwie Chelsea traciłyby już do czwartej lokaty dziesięć punktów.
Przy całej walce o Lidze Mistrzów nie można zapominać o sprawie Manchesterzu City. Mistrz Anglii czeka cały czas na decyzję CAS w kwestii bana na europejskie puchary. Jeżeli werdykt zostanie podtrzymany, to piąte miejsce w Premier League będzie gwarantować udział w LM podczas rozgrywek 2020/2021.