#12 Mecz o Życie – Wiara w przyjaźń

Postanowiliśmy ruszyć z nowym cyklem z gatunku football fiction. Dość nietypowym, ponieważ czegoś takiego jeszcze nie było w polskich mediach sportowych. „Mecz o Życie”, bo tak nazywa się ta seria jest kryminałem, w którym głównymi bohaterami są osoby ze świata futbolu. By nie było jednak zbyt nudno, występują pod fikcyjnymi nazwiskami. Tym samym będziecie mieli dodatkową zabawę, by odgadnąć kim jest detektyw Sierniak, Janusz myśliwy, czy wiele innych postaci. Kolejne odcinki będziemy publikować, co jakiś czas. Intensywność zależy od tego, jak wam się spodoba ten pomysł… Zapraszamy do lektury dwunastego rozdziału. 

Jeśli nie czytałeś wszystkich rozdziałów „Meczu o Życie”, nie zaczynaj czwartego, ponieważ niewiele zrozumiesz. Zaległości można nadrobić tutaj:

1. rozdziałWisielcy

2. rozdziałNadzieja

3. rozdział Złotówa

4. rozdziałKraków

5. rozdziałPrywatne śledztwo

6. rozdziałWolność

7. rozdział Choroba

8. rozdział – Wybaczenie

9. rozdział – Prawda

10. rozdziałKażdego można złamać 

– Na dole znajduje się również ściągawka, w której szybko sprawdzicie imiona i nazwiska głównych bohaterów.

11. rozdział – Spisek 

12. rozdział – Wiara w przyjaźń

***

Dom podstarzałego prawnika był piękny. Już przekraczając próg można było zauważyć, że osoba, która go urządzała, czy projektowała miała niebywały styl i klasę. Z uwagi na fakt, że moja żona trochę w tym siedziała, bez problemu byłem w stanie stwierdzić, że dom jest zrobiony w stylu art deco, który popularny stał się w dwudziestoleciu międzywojennym. Przede wszystkim dominowały piękne antyki, które były tak fantastycznie wplecione w nowoczesne elementy, że trudno przypuszczać, by dom Mielcara urządzał amator. Z całą pewnością moja żona określiłaby go trzema przymiotnikami: elegancki, perfekcyjny i dopracowany.

Leon Mielcar: Widzę, że spodobało się panu mój dom?

Tym razem nie zdążyłem pomyśleć od jakich słów Mielcar zacznie rozmowę, co trochę zbiło mnie z tropu: – Taak, naprawdę jest niesamowicie piękny. Sam pan go urządzał?

LM: Nic z tych rzeczy. To dzieło mojej żony.

AS: Proszę jej pogratulować. 

LM: Sam pan może to zrobić. Dwa kilometry stąd jest cmentarz, na którym leży. 

Nienawidzę takich momentów, ponieważ nigdy nie wiem co powiedzieć. „Nie wiedziałem, przykro mi” jest dla mnie zbyt sztampowe. Na szczęście w pokoju był Złotówa, który bardzo szybko ocieplił atmosferę, mówiąc że Jadwiga Mielcar była niesamowicie piękną i utalentowaną architektką. I że na pewno, by mnie bardzo polubiła, na co prawnik już z uśmiechem odpadł: – Ona lubiła wszystkich blondynów.

W tym momencie poczułem, że muszę przejść do rzeczy i zapytać wprost: – Dowiem się wreszcie, co łączyło Zycha, Kapustę i pana synów?

LM: Moi chłopcy myśleli, że przyjaźń, ale bardzo się pomylili. Na Bali zamiast przyjaciół spotkali bowiem dwóch morderców. 

O mało się nie przewróciłem, gdy to usłyszałem: Że co proszę?

WB: Tak Andrzeju, nie szukasz przyjaciół, a morderców. I spokojnie, wiem że nam nie wierzysz, ale zaraz ci wszystko udowodnimy. Oczywiście pod jednym warunkiem, że nikomu o tym nie powiesz. Zwłaszcza Kostrzewskiemu. 

***

Nie zamierzałem składać deklaracji, że nie powiem o całej sprawie Kostrzewskiemu, ponieważ to absurd. W końcu to on prowadził sprawę, a ja byłem tylko jego pomocnikiem. Dzięki niemu miałem dostęp do wszystkich policyjnych informacji, środki i możliwości, o których sam mógłbym tylko pomarzyć. Przemilczałem temat i zdecydowanie oznajmiłem, żeby wreszcie powiedzieli co wiedzą: – Dobra Panowie, już bez owijania w bawełnę, mówcie co wiecie i pokażcie dowody, które to potwierdzą. 

WB: – Za trzy dni lecimy do Wietnamu, ponieważ tam ukrywają się Zych i Kapusta, jeśli masz ochotę możesz jechać z nami, ale z góry ci powiem, że my jedziemy tam w konkretnym celu. 

Zabrzmiało to tak jakby jechali tam wymierzyć wyrok, co jeszcze bardziej wprawiło mnie w zakłopotanie, ale nie chciałem tego pokazywać. Zapytałem ze spokojem w głosie: – Czyli wiecie, gdzie konkretnie się znajdują?

LM: Pewnie, dużo za to zapłaciłem, by wiedzieć, gdzie znajdują się zabójcy moich synów i twoich kolegów. 

AS: Skąd macie pewność, że Zych i Kapusta stoją za tym wszystkim? 

WB: Mamy nagrania ich rozmów z ostatniego półrocza.

Gdy Złotówa to oznajmił, nie zdążyłem zapytać, czy będę mógł je przesłuchać, a już Mielcar wręczył mi zieloną płytkę. Dodał tylko, że tutaj jest wszystko, a po przesłuchaniu nagrań zrozumiem, jak bardzo się myliłem.

Płytę włożyłem do kieszeni marynarki i oznajmiłem, że wieczorem się odezwę. Żaden z nich mnie nie zatrzymywał i już nie przekonywał do swoich racji… Kiwnęli tylko głowami i powiedzieli, że czekają na telefon. Pożegnałem się poprzez podanie ręki każdemu z nich i szybkim krokiem ruszyłem do samochodu. Udałem się do hotelu, gdzie czekał na mnie Kostrzewski.

Wchodzą do hotelu, poprosiłem panią z baru o dwie duże kawy, które sam zabrałem na górę. Niespecjalnie tłumaczyłem Kostrzewskiemu, co podobno jest na płycie. Po prostu włożyłem ją do laptopa i zaczęliśmy włączać po kolei wszystkie pliki. Były tam głównie rozmowy pomiędzy Zychem, a Kapustą, ale także sporo pomiędzy Zychem, a niejakimi Gruchą i Awganem, który mówił po angielsku, ale z akcentu było czuć, że jest Latynosem.

W dużym skrócie ze wszystkich rozmów wynikało, że Zych i Kapusta długo planowali morderstwo Cichockiego, Mostowiaka i Korzucha, którzy całkiem przypadkiem w trakcie wspólnych wakacji dowiedzieli się o malwersacjach i ustawianiu meczów. Kasę na cały biznes dawał Awgan, którego pośrednikiem w Polsce był właśnie Grucha. Niestety ku mojemu ogromnego rozczarowaniu chłopaki przyznali się do morderstwa braci Mielcarów. Nie tylko ja jednak byłem zszokowany i przybity tymi nagraniami, ponieważ z jednej rozmowy wynikało, że wujek Kostrzewskiego, Władysław Zientara przez lata chronił mafię, która nie tylko ustawiała mecze, ale także była odpowiedzialna m.in. za porwanie Mielcarów przed laty, handel bronią, czy ludźmi.

Po wysłuchaniu nagrań przez długi czas nie odzywaliśmy się do siebie z Andrzejem i gdyby ktoś wszedł do pokoju, zapewne pomyślałbym, że jesteśmy braćmi i właśnie dowiedzieliśmy się o śmierci bliskiej nam osoby. I poniekąd tak było, ponieważ dla mnie w pierwszym momencie „umarli” dwaj przyjaciele, a dla Andrzeja wujek, który był dla niego jak ojciec. Gdy jednak upłynęło trochę czasu i wszystko sobie poukładałem w głowie, zacząłem raz jeszcze słuchać nagrań i już do końca nie wiedziałem, czy aby na pewno nikt chłopaków nie przymusił do tego. Druga myśl była taka, że nagrania mogą być sfabrykowane. Wówczas zapytałem Kostrzewskiego z pewną dozą nadziei, czy dajemy płytkę do techników, gdyż ktoś mógł przy tym grzebać. Ten odparł niezbyt entuzjastycznym tonem: – Nie wiem, czy możemy.

Odparłem zdumiony: – Czemu?

AK: Bo jak pokażemy nagrania technikom, to sprawa już pójdzie do góry. I wówczas możemy zapomnieć o wyjeździe z Biernackim i Mielcarem do Wietnamu, a przecież sam powiedziałeś, że wiedzą gdzie ukrywają się Zych i Kapusta.

AS: To co robimy, masz jakiś pomysł?

AK: Zadzwonię do kumpla, który był technikiem policyjnym przez wiele lat, a teraz jest już na emeryturze i jedyne czym się zajmuje to łowienie ryb i zbieranie grzybów. Ale to potrwa, zadzwoń do Mielcara i Złotówy, że jutro im powiesz, czy lecisz z nimi. O mnie nic jeszcze nie mów, bo sam wiesz jaką darzą mnie sympatią. 

Tak zrobiłem, zadzwoniłem do Biernackiego, który jak już wspomniałem, chyba mnie polubił. Zapytał mnie oczywiście, czy przejrzałem już na oczy, ale niespecjalnie chciałem na to pytanie odpowiadać. Odparłem tylko lakonicznie, że muszę to sobie wszystko przemyśleć na spokojnie, przespać się z tym i jeszcze kilka razy przesłuchać nagrań, a wówczas zdecyduję, czy z nimi polecę.

I tak faktycznie było, ponieważ całą noc przesiedziałem z słuchawkami na uszach i notatnikiem w ręku. Podobnie działał Kostrzewski, z którym co jakiś czas wymieniałem się uwagami. Dobra informacja była też taka, że kumpel Andrzeja obiecał, że także zarwie nockę i postara się dać nam odpowiedź do jutra do 16:00. Choć zaznaczył, że lepiej by było, gdyby dostał nagrania na nośniku, a nie przesłane pocztą elektroniczną, ale to akurat było niemożliwe, ponieważ my byliśmy w Krakowie, a on rybki łowił na Mazurach.

Kostrzewski z tego co widziałem zasnął przed 06:00 rano, a ja chwilę później. Obaj wstaliśmy około 11:00, zjedliśmy szybkie śniadanie i wróciliśmy do odsłuchiwania nagrań. Obu nam coś w nich nie pasowało, ponieważ gdy Zych i Kapusta mówili o tym, że zabili Mielcarów, powtarzali to kilka razy. Kto normalny przez telefon mówi o zbrodniach w tak oczywisty sposób. Wyglądało to tak jakby mieli pistolet przy skroni i ktoś ich zmusił do tego, by tak mówili.

Kolega Andrzeja zadzwonił chwilę po 16:00 i potwierdził w zasadzie nasze przypuszczenia. Oznajmił, że od strony technicznej raczej nie ma się do czego przyczepić, ale dodał, że Zych i Kapusta prawdopodobnie byli przez kogoś sterowani. Jego zdaniem nikt nie jest tak głupi, by tyle razy mówić w rozmowach telefonicznych o popełnieniu tylu przestępstw. Do tego tak poważnych.

Postanowiliśmy z Andrzejem, że wieczorem podjedziemy do Mielcara i Biernackiego, by oznajmić im, że lecimy z nimi do Wietnamu. Nie chcieliśmy jednak zdradzać, co wiemy z nagrań. Mieliśmy jednak pewność, że bez nich nigdy nie odnajdziemy Zycha i Kapusty.

Ciąg dalszy nastąpi…

Autor wzorował się na powieściach Tess Gerritsen i Simona Becketta.

***

Kto jest kim?

Słynna Piątka Zaginionych 

– Adam Cichocki (pseudonim Cichy)

– Marek Korzuch

– Maciej Mostowiak

– Bogdan Zych

– Jacek Kapusta

Myśliwi, którzy znaleźli ciała w leśniczówce

– Janusz Okoń (trener)

– Jan Kopara

Detektyw

Andrzej Sierniak – Główny bohater. Były piłkarz, który został po zakończeniu kariery detektywem.

Naczelny Inspektor 

Andrzej Kostrzewski – Dowodzi akcją.

Pozostali

Ania – Żona Andrzeja Sierniaka

Leon Mielcar – Prawnik. Ojciec braci, których ciała znaleziono w leśniczówce.

Jadwiga Mielcar – Żona Leona Mielcara

Łukasz i Paweł Mielcarowie – Zaginieni bracia, których ciała znaleziono w leśniczówce.

Witold Biernacki (Złotówa) –  Były prezes Śląska Wrocław zamieszany w zaginięcie braci Mielcarów.

Laura Biernacka – Córka Złotówy

Adam Zielak – Prawnik Złotówy.

Władysław Zientara – Były komendant policji Głównej w latach 1990-2008. Zamordowany na Mazurach w 2012 roku.

Grucha – Pośrednik mafii na terenie Polski

Awgan – Członek mafii o latynoskich korzeniach

Komentarze

komentarzy