Postanowiliśmy ruszyć z nowym cyklem z gatunku football fiction. Dość nietypowym, ponieważ czegoś takiego jeszcze nie było w polskich mediach sportowych. „Mecz o Życie”, bo tak nazywa się ta seria jest kryminałem, w którym głównymi bohaterami są osoby ze świata futbolu. By nie było jednak zbyt nudno, występują pod fikcyjnymi nazwiskami. Tym samym będziecie mieli dodatkową zabawę, by odgadnąć kim jest detektyw Sierniak, Janusz myśliwy, czy wiele innych postaci. Kolejne odcinki będziemy publikować, co jakiś czas. Intensywność zależy od tego, jak wam się spodoba ten pomysł… Zapraszamy do lektury dziewiątego rozdziału.
Jeśli nie czytałeś pięciu pierwszych rozdziałów „Meczu o Życie”, nie zaczynaj czwartego, ponieważ niewiele zrozumiesz. Zaległości można nadrobić tutaj:
1. rozdział – Wisielcy
2. rozdział – Nadzieja
3. rozdział – Złotówa
4. rozdział – Kraków
5. rozdział – Prywatne śledztwo
6. rozdział – Wolność
7. rozdział – Choroba
8. rozdział – Wybaczenie
9. rozdział – Prawda
– Na dole znajduje się również ściągawka, w której szybko sprawdzicie imiona i nazwiska głównych bohaterów.
10. rozdział – Każdego można złamać
***
Andrzej nie wytrzymał i rzucił się na Mielcara. Zanim zdążyłem go odciągnąć, zdołał zadać mu kilka ciosów. Na tyle mocnych, że prawnik stracił przytomność. W pierwszej chwili miałem mętlik w głowie, ponieważ nie bardzo wiedziałem co zrobić. Andrzej leżał obok w zakrwawionej koszuli i nie zamierzał się do mnie odzywać. Mielcar nie oddychał, a miał już swoje lata, więc nie bardzo chciałem ryzykować z ocucaniem go na własną rękę.
Na szczęście po chwili sam się ocknął i choć jeden problem miałem z głowy. Posadziłem go na krześle i podałem mu butelkę wody, która była napełniona do połowy. Wziął łyka i poprosił, żeby zamówić mu taksówkę. Nalegałem jednak, że sam go odwiozę, na co ostatecznie przystał. Podparty o mój bark, ciężko przy tym dysząc, dotarł do nieoznakowanego radiowozu, który należał do Kostrzewskiego. I właśnie wtedy uświadomiłem sobie, że nie mam kluczyków do tego auta. Bałem się go zostawiać samego choćby na chwilę, ale głupotą byłoby przebyć z nim tą samą drogę, a na koniec raz jeszcze skonfrontować go z Andrzejem, który z całą pewnością miał kluczyki do auta. Zaryzykowałem i poprosiłem go żeby poczekał chwilę obok samochodu, a sam szybko pobiegłem do kancelarii.
Biegnąć po schodach miałem świadomość, że odwiezienie Mielcara do domu może być dla mnie jedyną szansą, by poznać niesamowicie istotne szczegóły w tej sprawie. Kostrzewskiego w ostatnich dniach bardzo polubiłem, ale jego reakcje były zbyt emocjonalne, by dokończyć rozmowę z prawnikiem, a może nawet, by prowadzić dalej to śledztwo.
***
Niestety z rozmowy z Milcarem były nici, ponieważ przez całą drogę spał. A ja zamiast dowiedzieć się istotnych szczegółów w śledztwie, zastanawiałem się, czy na pewno aby drzemie, czy może udaje albo co najgorsze znowu zemdlał. Koniec końców postanowiłem pojechać z Mielcarem na pogotowie, gdzie został dokładnie przebadany. Lekarz na pogotowiu zapytał, kto mu to zrobił i czy ma wezwać policję… Prawnik odmówił nie tylko składania zawiadomienia na policji, ale także zostania w szpitalu na obserwację, co sugerował medyk. Sam nie protestowałem, że powinien zostać, ponieważ mówiąc szczerze nadal łudziłem się o rozmowę, a druga sprawa, że na jego miejscu postąpiłem identycznie. I to wcale nie tak dawno, bo około dwóch tygodni temu, gdy pierwszy raz wszedłem do przeklętej chatki. W takich momentach człowiek zawsze sobie uświadamia, jak ten czas szybko leci. Ale to akurat nie wyjątek, ponieważ zawsze tak mam w sprawach, które szczególnie mnie angażują.
Odwiozłem Mielcara do domu, który ewidentnie nie miał ochoty na rozmowę w trakcie drogi. Zaproponował jednak, żebym rano go odwiedził, na co oczywiście przystałem. Wróciłem po Andrzeja, który siedział w knajpce nieopodal kancelarii na ogródku w zakrwawionej koszuli. O dziwo został obsłużony, ponieważ sączył piwo, którym popijał pięćdziesiątkę wódki.
AK: Pewnie myślisz, że nie nadaję się do tej roboty i powinienem zostawić to śledztwo. I wiesz co? Masz kurwa rację.
Odparłem ze spokojem w głosie: Wcale tak nie myślę.
AK: A co myślisz?
AS: Wydaje mi się, że sprawa jest dla ciebie mocno osobista, co się przecież zdarza. Twoja reakcja była zupełnie naturalna, zresztą Mielcar prowokował cię od samego początku. Chciałbym jednak dowiedzieć się kim był Władek, który jest podobno twoim wujkiem?
AK: Bratem mojego ojca i komendantem Głównej w Warszawie w latach 1990-2008. Został zamordowany osiem lat temu na Mazurach, gdzie spędzał większość czasu odkąd udał się na emeryturę. Nie wiadomo kto go zabił, ale wiele wskazuje na Świstaka, który należał do Grupy Wołomińskiej.
AS: Brałeś udział w tym śledztwie?
AK: Chciałem, ale stary mnie odsunął. Władek był dla mnie kimś więcej, niż wujkiem. Był dla mnie jak ojciec, dla którego tak naprawdę nigdy się nie liczyłem. To on nauczył mnie jeździć na rowerze, pływać, grał ze mną w piłkę. Wiesz, robił ze mną wszystkie te pierdoły, które robi ojciec z synem.
AS: Przepraszam, że pytam stary, ale Mielcar wspomniał o Wołominie.
AK: Kurwa, Andrzej… Wiem co wspomniał, cały czas o tym teraz myślę. W trakcie śledztwa na Mazurach trafili na poszlaki, że mógł z nimi działać w latach 90. ale jakoś nie chciałem w to uwierzyć.
AS: Inne czasy były, każdego byli w stanie złamać.
AK: Władek nie był każdym. Naprawdę wierzyłem, że to był policjant nieskazitelny. Wiesz, taki z amerykańskich filmów, bohater! To właśnie dzięki niemu zostałem gliną,
AS: Może właśnie taki był. Mielcar może gra w coś z nami i kłamie. Tak jak mówiłem od początku chciał cię sprowokować.
AK: A w co on z nami może grać i po co? Jego synowie już nie żyją, wszystko mu jedno.
Tego jeszcze nie wiedziałem, ale miałem nadzieję, że jutro rano Mielcar rozjaśni mi sytuację. Powiem szczerze, że wiele obiecywałem sobie po tym spotkaniu. Oczywiście nie nastawiałem się na to, że stary prawnik o wszystkim mi jutro powie. Liczyłem jednak na przełom. Tym bardziej że Złotówa zadzwonił, iż również stawi się rano w domu prawnika. Nie wiem czemu, ale widziałem w nim przyjaciela. Osobę, która jest mi przychylna i kibicuje, bym rozwiązał zdecydowanie najważniejszą sprawę w moim życiu. I nie chodziło tutaj o to, że dzięki temu moja kariera nabierze tempa. Po prostu chciałem wiedzieć kto zabił moich przyjaciół. Nadal wierzyłem również w to, że dwóch nich odnajdę żywych.
Nie dałem się skusić Andrzejowi na wódkę i piwo w knajpie, ponieważ chciałem wrócić samochodem do hotelu, by rano udać się nim do Mielcara na śniadanie. Zaproponowałem w zamian, że odświeżymy się w pokojach – zwłaszcza Andrzejowi było to potrzebne, ponieważ krew nie wyparowała z koszuli – a następnie zejdziemy do hotelowego baru i tam się napijemy. Posiedzieliśmy do 02:00 w nocy i lekko wstawiony po wypiciu 0,7 czystej wódki oraz dwóch piwach udałem się spać.
Obudziłem się przed budzikiem w okolicach 08:00, na spotkanie z Mielcarem i Złotówą byłem umówiony na 10:00, miałem więc jeszcze trochę czasu, by przygotować się do rozmowy. Poszperałem o sprawie mordu na emerytowanym komendancie na Mazurach sprzed ośmiu lat. W sieci było niewiele, ale dostałem sporo materiałów od mojego pracownika z biura, który czynił cuda, jeśli chodzi o wyszukiwanie informacji. Przekaz był jasny – sprawa morderstwa Władysława Zientary była zatuszowana przez samą policję, ponieważ otworzyłaby się szafa z trupami.
Ciąg dalszy nastąpi…
Autor wzorował się na powieściach Tess Gerritsen i Simona Becketta.
Kto jest kim?
Słynna Piątka Zaginionych
– Adam Cichocki (pseudonim Cichy)
– Marek Korzuch
– Maciej Mostowiak
– Bogdan Zych
– Jacek Kapusta
Myśliwi, którzy znaleźli ciała w leśniczówce
– Janusz Okoń (trener)
– Jan Kopara
Detektyw
Andrzej Sierniak – Główny bohater. Były piłkarz, który został po zakończeniu kariery detektywem.
Naczelny Inspektor
Andrzej Kostrzewski – Dowodzi akcją.
Pozostali
Ania – Żona Andrzeja Sierniaka
Leon Mielcar – Prawnik. Ojciec braci, których ciała znaleziono w leśniczówce.
Łukasz i Paweł Mielcarowie – Zaginieni bracia, których ciała znaleziono w leśniczówce.
Witold Biernacki (Złotówa) – Były prezes Śląska Wrocław zamieszany w zaginięcie braci Mielcarów.
Laura Biernacka – Córka Złotówy
Adam Zielak – Prawnik Złotówy.
Władysław Zientara – Były komendant policji Głównej w latach 1990-2008. Zamordowany na Mazurach w 2012 roku.