#17 Mecz o Życie – Kret w rodzinie

Postanowiliśmy ruszyć z nowym cyklem z gatunku football fiction. Dość nietypowym, ponieważ czegoś takiego jeszcze nie było w polskich mediach sportowych. „Mecz o Życie”, bo tak nazywa się ta seria jest kryminałem, w którym głównymi bohaterami są osoby ze świata futbolu. By nie było jednak zbyt nudno, występują pod fikcyjnymi nazwiskami. Tym samym będziecie mieli dodatkową zabawę, by odgadnąć kim jest detektyw Sierniak, Janusz myśliwy, czy wiele innych postaci. Kolejne odcinki będziemy publikować, co jakiś czas. Intensywność zależy od tego, jak wam się spodoba ten pomysł… Zapraszamy do lektury siedemnastego rozdziału. 

Jeśli nie czytałeś wszystkich rozdziałów „Meczu o Życie”, nie zaczynaj czwartego, ponieważ niewiele zrozumiesz. Zaległości można nadrobić tutaj:

1. rozdziałWisielcy

2. rozdziałNadzieja

3. rozdział Złotówa

4. rozdziałKraków

5. rozdziałPrywatne śledztwo

6. rozdziałWolność

7. rozdział Choroba

8. rozdział – Wybaczenie

9. rozdział – Prawda

10. rozdziałKażdego można złamać 

– Na dole znajduje się również ściągawka, w której szybko sprawdzicie imiona i nazwiska głównych bohaterów.

11. rozdział – Spisek 

12. rozdziałWiara w przyjaźń

13. rozdział – Przygotowania

14. rozdziałNowe okoliczności

15. rozdziałPodstępny Marian

16. rozdział – Hanoi 

17. rozdział – Kret w Rodzinie

***

Po zameldowaniu się w hotelu postanowiłem skoczyć jeszcze do pobliskiego sklepu i bankomatu. Wypłaciłem sobie dziesięć milionów dongów, co w przeliczeniu na złotówki daje około 1600 złotych. Poza tym miałem jeszcze 1000 dolarów, ponieważ w Wietnamie zawsze warto mieć obie waluty. Choć lepiej dolarów nie wymieniać w kantorach na dongi, bo generalnie słabo się to opłaca. Bardzo często można nimi jednak zapłacić za różne usługi, czy atrakcje. Właściwie to zawsze można, ponieważ Wietnamczycy bardzo lubią otrzymywać płatności w dolarach. W sklepie kupiłem jeszcze tutejszą kartę z Internetem i 200 darmowymi minutami. Gdybym tego nie zrobił, byłbym niemiło zaskoczony rachunkiem telefonicznym po powrocie do kraju.

Jako dobry kolega kupiłem kartę również Andrzejowi, a Biernackiemu i Mielcarowi już nie, ponieważ dla nich możliwy rachunek telefoniczny na kilkanaście tysięcy złotych, to raczej żaden problem. A nabicie takiego z całą pewnością jest możliwe, jeśli będą korzystać regularnie z Internetu i dzwonić do Europy.

Pokoje postanowiliśmy wziąć dwójki z oddzielnymi łóżkami, ponieważ i tak mieliśmy zamiar cały czas pracować, więc bez sensu byłoby chodzić od pomieszczenia do pomieszczenia. Tak zyskaliśmy choć trochę czasu… Gdy wróciłem ze sklepu Andrzej zorganizował nam już miejsce dowodzenia. Na środku pokoju ustawił tablicę, na której zdążył wypisać najważniejsze dane o sprawie. Pochwaliłem go za to w biegu, podałem mu kartę sim i sam szybko udałem się pod prysznic, gdyż mówiąc delikatnie, nie pachniałem stokrotkami.

Gdy wyszedłem z łazienki Andrzej czytał stare akta spraw, które prowadził jego wuj. Trochę zdziwiony zapytałem go, czy nie zamierza zdrzemnąć się kilku godzin: – Myślałem, że wyjdę z łazienki i będziesz już spał, a tutaj praca nadal wre. Nie chcesz się zdrzemnąć? 

AK: Zaraz się położę, ale zanim to zrobię muszę coś sprawdzić, bo nie daje mi spokoju jedna sprawa.

AS: I myślisz, że znajdziesz odpowiedź w aktach spraw, które prowadził w latach 90. twój wuj Władek?

AK: Wiesz co, już nie raz studiowałem te wszystkie akta, ponieważ po jego morderstwie szukałem punktu zaczepienia, by dopaść sprawcę, ale wówczas nie zwracałem uwagi na wydarzenia, o których teraz wiem.

AS: Andrzej, nie bawmy się teraz w zagadki, bo serio padam na twarz…

AK: W dwóch sprawach – co prawda tylko jako świadek – pojawia się Marian Karcjuch. Myślę, że to on mógł maczać palce w zabójstwie mojego wuja na Mazurach.

AS: Uważasz tak, ponieważ w kilkuset sprawach, które prowadził twój wujek pojawił się dwa razy jako świadek?

AK: Był świadkiem morderstw. Zawsze próbował ratować ofiarę, to chyba zbyt duży zbieg okoliczność, nie uważasz?

AS: Naprawdę przed laty nikt nie zwrócił na to uwagi?

AK: Nie, ponieważ w jednej sprawie jego dane są zmienione, ale jestem pewny, że to był on. Po prostu miał w policji kreta, który pracował dla niego.

AS: Wybacz Andrzej, ale tym kretem mógł być właśnie twój wujek.

AK: Niestety.

***

Tamtego poranka długo już o sprawie nie dyskutowaliśmy, ponieważ nie wiedząc kiedy, zasnąłem. Obudziłem się około godziny 14:00 lokalnego czasu. Andrzej o dziwo nie był jeszcze na nogach, dlatego postanowiłem go nie budzić i wyjść na taras na papierosa. Napisałem sms-a do Złotówy, który bardzo szybko odpisał, że właśnie z Biernackim wyszli z hotelu do knajpy, która mieściła się około czterystu metrów od naszej lokalizacji. Zaproponowałem im, że dołączymy do nich do 30 minut i ustalimy dokładny plan działania na najbliższe dni.

Dopaliłem papierosa i obudziłem Andrzeja, który posiadał dar błyskawicznego doprowadzenia się do porządku po drzemce. Właściwie do wyjścia był gotowy już po kilku minutach. Na zewnątrz panowała bardzo duża duchota, a temperatura przekraczała nieco powyżej 30 °C. Zanim doszliśmy do restauracji, która przecież wcale nie była daleko oddalona, na naszych czołach pojawił się pot. Sam miałem świadomość, że tak to właśnie będzie wyglądało, ale po Andrzeju widziałem, że chyba nie do końca tego się spodziewał.

Biernacki i Mielcar siedzieli na zewnątrz, popijali piwo i zajadali się bank xeo z tofu i kurczakiem. Mowa tutaj o tradycyjnych wietnamskich naleśnikach robionych na mące ryżowej. Sam zamówiłem to samo, ale z owocami morza, a Andrzej wziął banh mi, czyli nadziewaną bagietkę warzywami, mięsem i innymi dodatkami. Oczywiście nie odmówiliśmy sobie również tutejszego piwa, które było podawane w litrowych butelkach w specjalnych pokrowcach, które miały sprawić, że napój przez długi czas będzie zimny.

Jak już złożyliśmy zamówienie Mielcar zaczął opowiadać, jak był w Wietnamie w latach 90. na wakacjach z żoną i dziećmi, co wyraźnie wskazywało, że od kilkudziesięciu lat żył na wysokim poziomie. Nawet teraz bowiem Wietnam nie jest popularnym kierunkiem wśród polskich turystów.

Momentami zapominałem w jakim celu tutaj jesteśmy, ale wówczas Andrzej bardzo szybko przypominał, że powinniśmy jak najlepiej wykorzystać każdą godzinę w Wietnamie, by rozwikłać zagadkę i złapać morderców synów Mielcara, a także chłopaków.

AK: Fajnie posłuchać panowie o waszych podróżniczych przygodach, ale może na chwilę skupmy się na sprawie. Od czego zaczynamy?

WB: Wieczorem na mieście mamy umówione spotkanie z Awganem, który prawdopodobnie powiem nam gdzie kryją się te dwa szczury.

AS: Mówisz o Zychu i Kapuście?

WB: Dokładnie mówię o tych kundlach, którzy zabili twoich kolegów, a także synów Leona.

AS: Nie mamy takiej pewności, poddaliśmy analizie tamte nagrania i istnieje duże prawdopodobieństwo, że były montowane i ktoś celowo próbuje ich wrobić.

LM: A czemu ktoś miałby chcieć ich wrobić?

AK: Niebawem się tego dowiemy, ale teraz zastanawia mnie bardziej, czy Awgan na pewno będzie miał dobre intencje? Przecież Złotówa sam mówiłeś, że pokłóciliście się wiele lat temu, bo nie był za tym, żebyś ty z Karcjuchem poszedł w menadżerkę, czy prezesurę w klubach.

WB: No właśnie, wiele lat temu, obecnie jesteśmy w bardzo dobrych relacjach od kilku lat. Awgan też już jest bardziej na emeryturze, niż w interesie, ale z całą pewnością nie będzie miał problemu, by zdobyć informację o tych śmieciach.

AS: A co on właściwie robi w Wietnamie, czemu nie jest już w Meksyku?

WB: Interesy, odpoczynek, generalnie zmienia miejsce zamieszkania co jakiś czas. Sam rozumiesz…

AS: No nie do końca jestem w stanie to zrozumieć, bo nigdy nie byłem gangsterem, ale mniejsza z nim. Skąd pewność, że Kapusta i Zych tutaj przebywają?

WB: Trzy tygodnie temu wylądowali na lotnisku w Hanoi, od tamtego czasu z tego co wiemy kraju nie opuścili. Jasne, mogą być gdzieś w górach lub na wyspie, ale tego niebawem się dowiemy.

Szczerze mówiąc byłem trochę w szoku, że już dziś spotkamy się z Awganem, który być może wskaże nam miejsce pobytu chłopaków. Wydawało mi się to wszystko zbyt proste. Nie chciałem jednak marudzić, ponieważ atmosfera między naszą czwórką była całkiem znośna, co wcale nie było takie oczywiste.

Po zjedzeniu obiadu poszliśmy na krótki spacer nad jezioro, ponieważ chodzenie po zatłoczonych uliczkach do najprzyjemniejszych nie należy. Nie mówiąc już o tym, że przejście przez niektóre ulice w godzinach szczytu jest tutaj wręcz niemożliwe. Samochody i skutery, którymi czasami jeździ czteroosobowa rodzina, przemieszczają się jak chcą. Niekiedy można odnieść wrażenie, że w Wietnamie nie obowiązują żadne przepisy ruchu drogowego. Jedynie naciśnięcie w klakson oznacza, że ktoś komunikuje o tym, iż nadjeżdża. Co ciekawe jednak poza dużą liczbą skuterów są tutaj niemal same dobre samochody, ponieważ tylko zamożni Wietnamczycy mogą pozwolić sobie na auto.

W trakcie spaceru Andrzej naciskał na Złotówę, by ten opowiedział mu dokładnie, jak było z Karcjuchem, ponieważ znalazł go dwukrotnie pod innym nazwiskiem w sprawach, które prowadził jego wuj. Co mnie specjalnie nie zdziwiło, Biernacki potwierdził, że Władysław Zientara od lat współpracował z mafią i to on był ich kretem. Tym razem Andrzej jednak przyjął tę informację wyjątkowo spokojnie, jakby przygotował się na co to usłyszy.

Kto jest kim?

Słynna Piątka Zaginionych 

– Adam Cichocki (pseudonim Cichy)

– Marek Korzuch

– Maciej Mostowiak

– Bogdan Zych

– Jacek Kapusta

Myśliwi, którzy znaleźli ciała w leśniczówce

– Janusz Okoń (trener)

– Jan Kopara

Detektyw

Andrzej Sierniak – Główny bohater. Były piłkarz, który został po zakończeniu kariery detektywem.

Naczelny Inspektor 

Andrzej Kostrzewski – Dowodzi akcją.

Pozostali

Ania – Żona Andrzeja Sierniaka

Zuzanna – Córka Andrzeja Sierniaka

Leon Mielcar – Prawnik. Ojciec braci, których ciała znaleziono w leśniczówce.

Jadwiga Mielcar – Żona Leona Mielcara

Łukasz i Paweł Mielcarowie – Zaginieni bracia, których ciała znaleziono w leśniczówce.

Witold Biernacki (Złotówa) –  Były prezes Śląska Wrocław zamieszany w zaginięcie braci Mielcarów.

Laura Biernacka – Córka Złotówy

Adam Zielak – Prawnik Złotówy.

Władysław Zientara – Były komendant policji Głównej w latach 1990-2008. Zamordowany na Mazurach w 2012 roku.

Marian Karcjuch (pseudonim Grucha) – Były właściciel Zawiszy Bydgoszcz i agent piłkarski. Pośrednik mafii na terenie Polski

Marcus Almando (pseudonim Awgan) – Członek mafii o -polsko-meksykańskich korzeniach

Komentarze

komentarzy