#19 Mecz o Życie – Tajemnicze Zniknięcie

mecz o zycie odcinek 18

Postanowiliśmy ruszyć z nowym cyklem z gatunku football fiction. Dość nietypowym, ponieważ czegoś takiego jeszcze nie było w polskich mediach sportowych. „Mecz o Życie”, bo tak nazywa się ta seria jest kryminałem, w którym głównymi bohaterami są osoby ze świata futbolu. By nie było jednak zbyt nudno, występują pod fikcyjnymi nazwiskami. Tym samym będziecie mieli dodatkową zabawę, by odgadnąć kim jest detektyw Sierniak, Janusz myśliwy, czy wiele innych postaci. Kolejne odcinki będziemy publikować, co jakiś czas. Intensywność zależy od tego, jak wam się spodoba ten pomysł… Zapraszamy do lektury dziewiętnastego rozdziału. 

Jeśli nie czytałeś wszystkich rozdziałów „Meczu o Życie”, nie zaczynaj czwartego, ponieważ niewiele zrozumiesz. Zaległości można nadrobić tutaj:

1. rozdziałWisielcy

2. rozdziałNadzieja

3. rozdział Złotówa

4. rozdziałKraków

5. rozdziałPrywatne śledztwo

6. rozdziałWolność

7. rozdział Choroba

8. rozdział – Wybaczenie

9. rozdział – Prawda

10. rozdziałKażdego można złamać 

11. rozdział – Spisek 

12. rozdziałWiara w przyjaźń

13. rozdział – Przygotowania

14. rozdziałNowe okoliczności

15. rozdziałPodstępny Marian

16. rozdział – Hanoi 

17. rozdziałKret w Rodzinie

18. rozdziałPrzełom

19. rozdział – Tajemnicze Zniknięcie

Na dole znajduje się również ściągawka, w której szybko sprawdzicie imiona i nazwiska głównych bohaterów.

***

Gdy zdjął okulary, które zasłaniały mu połowę twarzy poczułem dreszcz. Blizna nad lewym okiem dodawała mu powagi, ale w jego oczach zobaczyłem istne szaleństwo. To jeden z tych ludzi, który może mówić o maltańczykach, a i tak będzie brzmiał groźnie. Zawsze uważałem, że żeby być poważanym gangsterem trzeba coś w sobie mieć. I to była właśnie to coś.

Awgan zamówił sobie piwo i od razu przeszedł do rzeczy: – Panowie, jak macie odpowiednie środki to Zycha możecie zobaczyć jeszcze dziś w nocy. A ja nie macie, to zorganizujcie do jutra i podam wam dalsze instrukcje. 

WB (Złotówa): Marcus, a powiedz mi proszę czym są dla ciebie teraz odpowiednie środki, bo jak rozumiem inflacja doścignęła i ciebie? 

Awgan: Witia, ich skasowałbym dużo więcej, ale ze względu na naszą przyjaźń i wszystko co razem przeżyliśmy, wystarczy pół bańki zielonych. Najlepiej w bitcoinach. 

Powiem szczerze, że jak usłyszałem kwotę zrobiło mi się słabo. Byłem wręcz przekonany, że zaraz Andrzej wstanie i go zawinie, ale on podobnie, jak Złotówa i stary Mielcar nawet powieką nie drgnął. Po chwili ciszy Biernacki szepnął coś do prawnika, a następnie pierwszy z nich powiedział, że nie ma problemu, ale transakcji dokonamy jutro. Na co Awgan z meksykańskim akcentem w języku polskim odpowiedział, że nie ma problemu, ale Zycha także zobaczymy jutro.

Długo zastanawiałem się czy odezwać, gdyż miałem wrażenie, że nikt nie chce bym cokolwiek mówił, ale nie mogłem się powstrzymać: – Czy to oznacza, że więzisz Bogdana w Wietnamie?

Awgan: To oznacza, że wiem gdzie jest, a za wspomnianą sumę podzielę się z wami taką wiedzą.

Powiem szczerze, że na chwilę zapomniałem o szaleństwie, które miał w oczach i wypaliłem wyraźnie oburzony: – Przecież my człowieku możemy cię zgarnąć, bo ten co siedzi obok mnie to polski funkcjonariusz policji i wtedy wszystko wyśpiewasz za darmo, a na koniec oddamy cię w ręce tutejszej policji. 

Byłem pewny, że Awgan się mocno wkurzy, a nawet wyceluje we mnie broń, ale on się tylko roześmiał i powiedział coś po hiszpańsku pod nosem. Następnie Złotówa przeprosił za mnie i powiedział, że jestem zbyt porywczy i nie znam realiów, co jeszcze bardziej doprowadziło mnie do wściekłości. Wyciągnąłem broń zza pazuchy i wycelowałem w Awgana, któremu kazałem podnieść ręce do góry. Efekt? Dalej się śmiał, a Złotówa i co mnie najbardziej zaskoczyło także Andrzej, zaczęli mnie uspokajać. Odciągnęli mnie od stolika, przy którym został Awgan i stary Mielcar, który właściwie przez całą rozmowę nie odezwał się słowem.

Andrzej, co jest do kurwy nędzy? – zapytałem wściekły, wyrywając się z ich objęć.

AK: Czy ty człowieku nie rozumiesz, że my jesteśmy w Wietnamie, mamy przy sobie nielegalną broń, o naszej akcji nie wie nikt z konsulatu. Przecież takie machanie giwerą w lokalnej knajpce to przestępstwo, a on ma podrobione papiery, zmienioną twarz. Wiesz kto by poszedł do aresztu do wyjaśnienia sprawy, gdyby przyjechała policja?

Z całą pewnością ty Andrzeju, a pewnie także my, ponieważ opowiadałbyś, że przyjechaliśmy tutaj razem na specjalną misję, o której nikt nie wie – odpowiedział Złotówa na pytanie Kostrzewskiego, które chyba miało być retoryczne.

Po chwili rozmowy do czasu aż się uspokoiłem i zrozumiałem mój błąd, a także nasze położenie, wróciliśmy do stolika, przy którym nie było już Awgana, a siedział tylko stary Mielcar, który zdążył zamówić drinka. Jego tropem złożyliśmy to samo zamówienie i dowiedzieliśmy się od niego, że jutro o 15:00 widzimy się na obiedzie z Awganem w knajpce niedaleko nas. Mieliśmy już wtedy mieć potwierdzenie dokonania transakcji.

***

Do hotelu wróciliśmy późnym wieczorem. Nie byliśmy szczególnie pijani, ale faktem jest, że na jednym drinku się nie skończyło. Co ciekawe Złotówa i Andrzej postanowili kontynuować ten wieczór w hotelowym barze, a ja powiedziałem, że być może do nich dołączę, jak porozmawiam z Anią i córką, z którymi umówiłem się na pierwszą wideokonferencję od kiedy jestem w Wietnamie.

Co prawda nie mogłem Ani zbyt dużo powiedzieć, ale po raz kolejny obiecałem, że już niebawem wrócę i wszystko nadrobimy, ponieważ przechodzę na emeryturę. Co więcej naprawdę – pierwszy raz w życiu – taka myśl sprawiała mi satysfakcję i przyjemność. Z graniem również długo nie mogłem się pożegnać, co ostatecznie nie skończyło się dla mnie dobrze. Mogłem odejść w odpowiednim momencie w blasku chwały, a wyszło tak, że skończyło się szyderką ze strony kibiców. Wówczas bardzo mnie to denerwowało, lecz teraz z perspektywy czasu rozumiem fanów. Klub musiał płacić dużą pensję gościowi, który nie był w stanie pomóc drużynie. Kontuzje, brak formy… Szkoda gadać. Teraz jednak wiedziałem, że chodzi o coś zupełnie innego, ponieważ nie tylko mam poczucie zmęczenia, ale także wypalenia. Jestem w takim wieku, że spokojnie mógłbym być detektywem jeszcze przez kilkadziesiąt lat, ale wiem, że po tej sprawie już nie będę w stanie pracować w tym zawodzie.

Z dziewczynami rozmawiałem około 40 minut, dlatego postanowiłem zejść na dół do chłopaków, ale ich nie zastałem. Wydało mi się to dziwne, dlatego sprawdziłem w pokoju Złotówy, czy ich tam nie zastanę. Niestety nikogo tam nie było, a ich telefony nie odpowiadały. W tym momencie zacząłem się trochę martwić, ale nie chciałem wszczynać alarmu i nie budziłem starego Mielcara. Uznałem, że pewnie poszli do jednej z pobliskich knajp, gdyż w hotelowym barze był kiepski alkohol. Wróciłem do pokoju i bardzo szybko zasnąłem, gdyż był to najbardziej intensywny dzień od kiedy przyjechaliśmy do Wietnamu.

Na śniadanie wstałem wczesnym rankiem, a Andrzeja nadal nie było. Szczerze mówiąc nie chciało mi się wierzyć, że tak wcześnie wstał i poszedł na śniadanie. Miałem rację, ponieważ nie było go w hotelowej restauracji. Gdy przedzwoniłem, a jego telefon był wyłączy, podobnie jak Biernackiego, zacząłem się martwić. Poszedłem do Mielcara, którego tym razem postanowiłem obudzić. Zanim się ocknął i zaczął kontaktować minęło dobrych kilka minut, ale właściwie wiele to nie zmieniło, ponieważ nie wiedział, co się z nimi mogło stać. W momencie gdy zacząłem rozważać zgłoszenie się do konsulatu albo wietnamskiej policji, w drzwiach pokoju prawnika pojawili się Andrzej i Złotówa, którzy ewidentnie byli w dobrych humorach.

Dość wściekły zapytałem, czy się dobrze czują, na co Złotówa odparł z wielkim zadowoleniem w głosie: – Andrzej, nie mamy żon, i gdy rozmawiałeś wczoraj z Anią przez telefon uświadomiliśmy sobie, że ci zazdrościmy, ale ty możesz również nam pewnych kwestii. 

AS: Serio kurwa poszliście do burdelu na całą noc przed tak ważnym dniem?

AK: Serio.

AS: To chociaż mogliście do mnie zadzwonić albo odpisać na sms-a.

WB: W sumie to racja, bo mogłeś pomyśleć…

AS: Brawa kurwa Złotówa, mogłem pomyśleć, że skoro wczoraj spotkaliśmy się z gangsterem, któremu obiecaliśmy pół miliona dolarów, to w sumie mógł się rozmyślić i was odwalić. 

AS: Dobra, faktycznie masz rację, ale już się tak nie piekl, ponieważ musimy przemyśleć, co zrobimy z Zychem, jak Awgan go nam wystawi.

LM: Jak to co zrobimy? Zajebiemy gnoja za to co zrobił moim chłopakom.

AK: Proszę nawet tak nie mówić, bo zaraz będę musiał pana aresztować i oddać w ręce wietnamskiej policji.

WB: Dobra panowie, już nie róbmy sobie jaj, bo faktycznie mamy mało czasu, a nie wiemy co z nimi zrobimy.

AS: Przecież to oczywiste, że nic mu nie zrobimy, tylko zabierzemy go tutaj i szczerze porozmawiamy o tym wszystkim. Znam Bogdana i wiem, że wyjaśni nam to wszystko, ponieważ nie wierzę, że zabił pana synów, a także moich i swoich kolegów.

Na spotkanie z Awganem zjawiliśmy się punktualnie. Tym razem on jednak się spóźniał i gdy nie było go o 15:30 zacząłem się martwić, że jednak nic z tego nie wyjdzie, ponieważ się wystraszył. Złotówa uspokajał nas jednak, że na pewno się zjawi, a już teraz pewnie nas obserwuje, gdyż chce mieć pewność, że jesteśmy sami. I jak się okazało miał rację, ponieważ Awgan od początku był w tej knajpie, ale go nie poznaliśmy. Tym razem nie wyglądał bowiem, jak latynoski gangster z kasą, a starszy pan zniszczony życiem.

Gdy podszedł do naszego stolika pod pretekstem pożyczenia zapalniczki jako pierwszy poznał go Biernacki. Przysiadł się do nas, zapalił papierosa, a zapalniczkę na stół odłożył z kartką, na której był adres. W tym momencie Mielcar zaczął zlecać przelew pół miliona dolarów w kryptowalucie. Wydawało mi się to mocno ryzykowne, bo jaką mieliśmy pewność, że to adres pod którym znajdziemy Bogdana?

Ciąg dalszy nastąpi…

Autor wzorował się na powieściach Tess Gerritsen i Simona Becketta.

***

 

Kto jest kim?

Słynna Piątka Zaginionych 

– Adam Cichocki (pseudonim Cichy)

– Marek Korzuch

– Maciej Mostowiak

– Bogdan Zych

– Jacek Kapusta

Myśliwi, którzy znaleźli ciała w leśniczówce

– Janusz Okoń (trener)

– Jan Kopara

Detektyw

Andrzej Sierniak – Główny bohater. Były piłkarz, który został po zakończeniu kariery detektywem.

Naczelny Inspektor 

Andrzej Kostrzewski – Dowodzi akcją.

Pozostali

Ania – Żona Andrzeja Sierniaka

Zuzanna – Córka Andrzeja Sierniaka

Leon Mielcar – Prawnik. Ojciec braci, których ciała znaleziono w leśniczówce.

Jadwiga Mielcar – Żona Leona Mielcara

Łukasz i Paweł Mielcarowie – Zaginieni bracia, których ciała znaleziono w leśniczówce.

Witold Biernacki (Złotówa) –  Były prezes Śląska Wrocław zamieszany w zaginięcie braci Mielcarów.

Laura Biernacka – Córka Złotówy

Adam Zielak – Prawnik Złotówy.

Władysław Zientara – Były komendant policji Głównej w latach 1990-2008. Zamordowany na Mazurach w 2012 roku.

Marian Karcjuch (pseudonim Grucha) – Były właściciel Zawiszy Bydgoszcz i agent piłkarski. Pośrednik mafii na terenie Polski

Marcus Almando (pseudonim Awgan) – Członek mafii o -polsko-meksykańskich korzeniach