#21 Mecz o Życie – Spotkanie po latach

Postanowiliśmy ruszyć z nowym cyklem z gatunku football fiction. Dość nietypowym, ponieważ czegoś takiego jeszcze nie było w polskich mediach sportowych. „Mecz o Życie”, bo tak nazywa się ta seria jest kryminałem, w którym głównymi bohaterami są osoby ze świata futbolu. By nie było jednak zbyt nudno, występują pod fikcyjnymi nazwiskami. Tym samym będziecie mieli dodatkową zabawę, by odgadnąć kim jest detektyw Sierniak, Janusz myśliwy, czy wiele innych postaci. Kolejne odcinki będziemy publikować, co jakiś czas. Intensywność zależy od tego, jak wam się spodoba ten pomysł… Zapraszamy do lektury dziewiętnastego rozdziału. 

Jeśli nie czytałeś wszystkich rozdziałów „Meczu o Życie”, nie zaczynaj czwartego, ponieważ niewiele zrozumiesz. Zaległości można nadrobić tutaj:

1. rozdziałWisielcy

2. rozdziałNadzieja

3. rozdział Złotówa

4. rozdziałKraków

5. rozdziałPrywatne śledztwo

6. rozdziałWolność

7. rozdział Choroba

8. rozdział – Wybaczenie

9. rozdział – Prawda

10. rozdziałKażdego można złamać 

11. rozdział – Spisek 

12. rozdziałWiara w przyjaźń

13. rozdział – Przygotowania

14. rozdziałNowe okoliczności

15. rozdziałPodstępny Marian

16. rozdział – Hanoi 

17. rozdziałKret w Rodzinie

18. rozdziałPrzełom

19. rozdział – Tajemnicze Zniknięcie

20. rozdziałWażny trop

21. rozdział – Spotkanie po latach

Na dole znajduje się również ściągawka, w której szybko sprawdzicie imiona i nazwiska głównych bohaterów.

***

Miałem nastwiony budzik na 08:00, a wstałem chwilę po 10:00. Spałem ponad 10h, co jest dla mnie raczej niespotykane. Nie było się jednak czemu dziwić, ponieważ ostatnie dni były dla mnie bardzo męczące. Właściwie cieszyłem się, że zregenerowałem siły. Szybko się ogarnąłem i zszedłem na śniadanie, gdzie spotkałem całą ekipę moich towarzyszy. Gdy podszedłem do stolika Andrzej rozprawiał, co odnotował rano na zwiadach: – Sklep, w którym ma być Zych, znajduje się po prawej stronie jeziora. Obok jest jeszcze taki mały market, a także lodziarnia. Wydaje mi się więc, że o 18:00 będzie spory tłok. Dla nas to chyba dobrze, ale myślę, że powinniśmy udać się tam godzinkę przed – wcześniej nie ma sensu – i dwóch z nas usiądzie na ławce w parku, a dwóch w lodziarni – mają przed niewielki ogródek. Dzięki temu, jak Zych będzie wchodził do sklepu – jestem niemal pewny, że jest jedno wejście – na sto procent nam nie umknie. Musicie jednak pamiętać, że on może inaczej wyglądać niż kiedyś, dlatego patrzymy uważnie. Proponuję również wreszcie wykorzystać nasze mini krótkofalówki. Będziemy się kontaktować w trakcie, żeby każdy miał pewność co się aktualnie dzieje. 

WB: No dobra, a jak już wejdzie, to co robimy?

AK: Wejdę za nim, jeśli nie dam wam znaku przez równo 120 sekund, wchodzicie tam z bronią w ręku, ale ostrożnie. Oczywiście mówię o tobie i Andrzeju, pan Leon nie wiem czy czuje się na siłach?

LM: Oczywiście, że się czuję. Nie boję się już śmierci ani niczego innego.

AK: No dobra, to Andrzej was poprowadzi. Będziecie go ubezpieczać.

AS: Jasna sprawa, proponuję panowie za moment przejść do pokoju i dokładnie to omówić.

AK: Nie podpalajcie się jednak i odczekajcie te 120 sekund, bo tyle potrzebuję, gdyż nawet jak on tam będzie sam i nie będzie groźny, muszę chwilę z nimi pogadać zanim dam znać, ponieważ pomyśli, że coś jest nie tak.

AS: Andrzej, teraz tak myślę, że może ja wejdę pierwszy, ponieważ on ciebie nie zna. Mnie zna dobrze i na pewno do mnie nie strzeli, a widząc ciebie może poczuć się zagrożony.

LM: On ma rację.

AK: Jesteś pewny?

AS: Jasne, tym bardziej to dobra decyzja, ponieważ jak nie dam znaku po dwóch minutach, to ty lepiej poprowadzisz chłopaków, żeby tam wejść i ewentualnie mnie uratować. Choć nie wierzę, że tam będzie groźnie. Oczywiście musimy być jednak ostrożni i gotowi na każdą ewentualność.

AK: Dobra, tak robimy w takim razie. Zostawiłem również wiadomość u mojego kumpla (komendanta wojewódzkiego), który wie o wszystkim. Jak do 20:00 nie dam mu znaku, ruszy cała machina i o naszej akcji dowiedzą się wietnamskie władze. Polskie już wiedzą, więc nawet jak będzie strzelanina, nie martwcie się specjalnie, ponieważ wezmę wszystko na siebie. I tak mi nikt nic nie zrobi, gdyż jestem tutaj oficjalnie pod przykrywką na tajnej akcji.

Powiem szczerze, że Andrzej mi zaimponował, że wszystko dopiął na ostatni guzik. Widziałem, że Złotówie, czy Biernackiemu wszystko było jedno, czy to zginą, czy trafią do wietnamskiego aresztu, ale no mi nie. Bardzo chciałem wrócić do domu i przejść na emeryturę.

Właściwie o godzinie 14:00 mieliśmy ustalone już wszystkie szczegóły i czekaliśmy przy kawie w hotelowym barze na godzinę wyjazdu. Dłużyło się mocno, ale gdy wybiła 16:00 czułem zarówno lekki strach, jak i niesamowitą ekscytację, że lada moment poznam prawdę o sprawie, która dręczyła mnie od bardzo długiego czasu.

***

Na miejscu pojawiliśmy się chwilę przed 17:00. Wszyscy byliśmy uzbrojeni, każdy z nas był zaopatrzony w system łączności. Andrzej wraz z Mielcarem usadowili się na ławce w pobliskim parku i udawali, że grają w szachy. Z kolei ja i Złotówa siedzieliśmy przy innych stolikach w lodziarni. Szczerze mówiąc sama obserwacja nie była dla mnie czymś wyjątkowy, ponieważ w ostatnich latach spędziłem tak wiele czasu. Właściwie praca detektywa głównie polega na siedzeniu – najczęściej w samochodzie – kilku godzin i czekaniu aż ktoś się z kimś spotka albo wyjdzie z domu. Sama akcja i adrenalina bywają bardzo rzadko. Pomijam już inne nudne rzeczy jak wertowanie stosu papierów, czy robienie zdjęć zdradzającemu żonę mężowi i odwrotnie.

Tym razem było jednak zupełnie inaczej, ponieważ sama sprawa była dla mnie bardzo emocjonalna, a na dodatek ciekawa. Właściwie żył tym cały kraj, jak niegdyś porwaniem syna Olewnika, czy zaginięciem małej Madzi z Sosnowca. W momencie jednak, gdy jadłem deser lodów o smaku słony karmel w wietnamskiej lodziarni, wypatrując Bogdana, zupełnie o tym nie myślałem. Byłem zbyt mocno podekscytowany faktem, że zaraz rozwiąże najważniejszą zagadkę mojego życia.

Im bliżej 18:00 tym czułem większą ekscytację, ale gdy na zegarze wybiła 18:30 zaczynałem się mocno niepokoić, że Awgan nas jednak wystawił. Zresztą nie tylko ja, ponieważ stary Mielcar był o tym wręcz przekonany.

Jak nie będzie go do 19:00, idziemy stąd w pizdu, bo jestem wręcz przekonany, że ten brudas nas wydymał na pół bańki – mówił do wszystkich na słuchawce stary prawnik.

Na szczęście nie miał racji, ponieważ tuż przed 19:00 do sklepu komputerowego wszedł Bogdan w towarzystwie mężczyzny i najprawdopodobniej dwóch kobiet. Co ciekawe Zych kompletnie się nie zmienił, nie miałem żadnych wątpliwości, że to on. Drugi facet przypominał trochę Jacka Kapustę, ale w tym przypadku nie miałem pewności. Andrzej na słuchawkach powiedział nam, że musimy zastosować plan B i nie wchodzić w pojedynkę, gdyż wszyscy z nich mogli być uzbrojeni. W takim przypadku musieliśmy być jeszcze bardziej ostrożni.

Nasz plan B polegał na tym, że poszczekaliśmy spokojnie aż wyjdą ze sklepu i wtedy zaczniemy śledzić samego Zycha i drugiego gościa, który przypominał mi Kapustę. Rzecz jasna mieliśmy się zająć tym ja oraz Andrzej, ponieważ Złotówa i Mielcar nigdy tego nie robili. Zresztą nie protestowali nawet, ponieważ wiedzieli, że taki rozkład ról będzie najlepszy.

Około godziny 20:00 ze sklepu wyszły obie kobiety i wsiadły do taksówki. Gdy żaden z mężczyzn przez kolejne 30 minut nie opuszczał sklepu, postanowiliśmy, że wracamy do pierwotnego planu. Oznaczało to moje wejście do budynku i negocjacje z Bogdanem i jego kolegą. Przed zapukaniem do drzwi czułem identyczny stres, jak przed pierwszym meczem w barwach reprezentacji narodowej. Na szczęście na ich otworzenie musiałem czekać tylko kilka sekund. Otworzył mi Jacek Kapusta, który od razu mnie poznał, co widziałem po jego minie. Był w dużym szoku, wręcz przeciwnie do Bogdana, który siedział na krześle i palił papierosa: – Wpadłeś na drinka Andrzejku?

Jak nas znalazłeś, jesteś sam?! – zapytał z kolei mocno poddenerwowany Jacek.

Mówiąc szczerze nie tak sobie wyobrażałem to spotkanie, ale cieszyłem się również, że chłopaki od razu nie rzucili mnie na glebę i nie celowali bronią w głowę. Wiedziałem również, że miałem już jedynie kilkadziesiąt sekund, by dać cynk chłopakom, którzy przecież mieli wparować na ostro, jeśli po dwóch minutach nie dam im znaku życia. Wówczas postanowiłem powiedzieć prawdę: – Nie Jacku, ale nie stresuj się, ponieważ jakby to powiedzieć jestem tutaj z ludźmi, którzy chcą tylko poznać prawdę. Muszę im dać znać, żeby zaraz tutaj weszli.

JK: Z kim jesteś konkretnie?

BZ: A jakie to ma znaczenie Jacek? Przecież i tak nie odwalimy Andrzeja, z kimkolwiek by nie był.

Powiem szczerze, że przebieg tej rozmowy coraz bardziej mnie uspakajał, a nie przerażał. Z drugiej strony nie wiedziałem, czy mogę wierzyć Bogdanowi, ponieważ tyle się wydarzyło w ostatnim czasie… Zanim zdążyłem coś jednak powiedzieć, chłopaki weszli do sklepu z buta pod dowództwem Andrzeja, który wrzucił do środka granat błyskowy, który nas wszystkich oślepił. Oczywiście poza nim, Mielcarem i Złotówą, którzy mieli specjalne maski. Wszystko działo się dosłownie kilka sekund, a gdy zacząłem cokolwiek widzieć, zarówno Bogdan, jak i Jacek byli skuwani kajdankami przez Andrzeja i Złotówę.

BZ: I co teraz z nami zrobicie? Pamiętaj Andrzejku, że nie żartowałem i byśmy cię nie zabili.

LM: Do śmiechu ci dalej? Odpowiesz za morderstwo moich synów.

BZ: Ty stary głupcze, nadal nic nie rozumiesz…

W tym momencie Mielcar wyjął broń i zaczął celować w Bogdana, krzycząc przy tym, że zaraz go odwali, ponieważ czekał na tę chwilę już zbyt długo. Sam Zych jednak nie bardzo się tym przejął, o czym mówił jego uśmiech. Bardziej zdenerwowany był Jacek Kapusta, który stwierdził: – Musicie nas stąd jak najszybciej zabrać, ponieważ zaraz wpadną tutaj i zabiją nas wszystkich!

Ciąg dalszy nastąpi…

Autor wzorował się na powieściach Tess Gerritsen i Simona Becketta.

***

Kto jest kim?

Słynna Piątka Zaginionych 

– Adam Cichocki (pseudonim Cichy)

– Marek Korzuch

– Maciej Mostowiak

– Bogdan Zych

– Jacek Kapusta

Myśliwi, którzy znaleźli ciała w leśniczówce

– Janusz Okoń (trener)

– Jan Kopara

Detektyw

Andrzej Sierniak – Główny bohater. Były piłkarz, który został po zakończeniu kariery detektywem.

Naczelny Inspektor 

Andrzej Kostrzewski – Dowodzi akcją.

Pozostali

Ania – Żona Andrzeja Sierniaka.

Zuzanna – Córka Andrzeja Sierniaka

Leon Mielcar – Prawnik. Ojciec braci, których ciała znaleziono w leśniczówce.

Jadwiga Mielcar – Żona Leona Mielcara.

Łukasz i Paweł Mielcarowie – Zaginieni bracia, których ciała znaleziono w leśniczówce.

Witold Biernacki (Złotówa) –  Były prezes Śląska Wrocław zamieszany w zaginięcie braci Mielcarów.

Laura Biernacka – Córka Złotówy.

Adam Zielak – Prawnik Złotówy.

Władysław Zientara – Były komendant policji Głównej w latach 1990-2008. Zamordowany na Mazurach w 2012 roku.

Marian Karcjuch (pseudonim Grucha) – Były właściciel Zawiszy Bydgoszcz i agent piłkarski. Pośrednik mafii na terenie Polski.

Marcus Almando (pseudonim Awgan) – Członek mafii o -polsko-meksykańskich korzeniach